Serial "Niebo. Rok w piekle" to nowa produkcja platformy HBO Max. Pierwszy odcinek będzie można zobaczyć w piątek, 26 grudnia.

"Niebo. Rok w piekle". Kogo gra Tomasz Kot?

Jedną z głównych ról gra w nim Tomasz Kot. Wciela się w charyzmatycznego guru prowadzącego wspólnotę duchową "Niebo". To co na początku wydawało się niewinną duchową komuną, szybko okazuje się miejscem rządzącym się brutalnym systemem przemocy, manipulacji i fanatyzmu. To opowieść o zmaganiach człowieka, który w końcu zauważa, że niebo bardzo szybko może stać się piekłem.

Reklama

Tomasz Kot o "Niebo. Rok w piekle": To było dla mnie bardzo ciekawe do zagrania

Rola Piotra w serialu "Niebo. Rok w piekle" to kolejna bardzo charyzmatyczna postać w twoim wykonaniu. Był Rysiek Riedel Zbigniew Religa, czy nieco magiczny Pan Kleks.

Niebawem swoją premierę będzie miał również film "Wielka Warszawska". Też lata 90-te. Na planie pomyślałem sobie, że któryś ze statystów mógłby się znaleźć w Niebie albo kilku chłopaków, skupionych tam gdzieś na Śląsku przy Ryśku, też mogłoby trafić pod skrzydła Kacmajora. Podobne okresy, jeśli chodzi o dekady, w których dzieje się akcja tych produkcji.

Od razu zdecydowałeś się na udział w tym serialu?

Bardzo ucieszyłem się z tej propozycji. Kiedy przeczytałem scenariusz, pomyślałem sobie: "Wow, to jest naprawdę ciekawe, to jest duże wyzwanie i taka jednak inna rola". Oczywiście to po raz kolejny jest lider grupy, który skupia ludzi wokół siebie, pewną energię. "Mieli" tych, którzy trafiają do Nieba, zmienia im imiona. To było dla mnie bardzo ciekawe do zagrania, do wejścia w to.

Pamiętam, że ta propozycja przyszła do mnie w okolicach września. W tym czasie wyjeżdżaliśmy na festiwal w Gdyni, gdzie promowaliśmy film o Jerzym Kuleju. Gram tam ubeka, troszeczkę nękam tego głównego bohatera i pamiętam, że co chwilę ktoś podchodził i mówił tak: "Panie Tomaszu, co jest? Tu sympatyczny Skalski w »Niani«, tu Religa, Rysiu a tu nagle pan taki cham jest". I tak ileś tam osób w różnych słowach różnie to opisywało. Pomyślałem sobie wtedy, że to jest ten moment, że warto wejść do tego proponowanego "Nieba".

Reklama

Jeżeli te role, które do tej pory zagrałem, tak się sympatycznie kojarzą, to ten Piotr może być bardzo ciekawym zabiegiem. Wyszedłem z takiego założenia, myślenia stricte ze szkoły teatralnej, że skoro Shakespeare miał swoją trupę aktorów, pisał zarówno dramaty, jak i komedie i ci goście musieli wszystko zagrać, to ja też to zrobię. Tak samo Czechow pisał prześmieszne komedie i pisał bardzo przejmujące dramaty. Ci sami aktorzy musieli się odnaleźć w tym i w tym. Tak mi to wyjaśniono w szkole, że moją robotą jest udawanie ludzkich emocji, wcielanie się w innych ludzi, czy to będzie komedia, czy farsa, czy dramat, wszędzie musisz dać radę, bo taki jest fach.

Pomyślałem sobie, że strasznie fajnie byłoby, gdyby się udało w życiu tak skakać, po tematach, po gatunkach, z jednej nogi na drugą nogę. Ta propozycja przyszła wtedy, gdy właśnie takiego skoku potrzebowałem, że to jest to spełnienie tego, że chcę tymi moimi wyzwaniami aktorskimi mocno dyrygować.

Tomasz Kot o "Niebo. Rok w piekle": Musiał być naprawdę niezłym wywrotowcem, budzić przerażenie

Na co postawiłeś główny akcent tworząc tę postać?

Chciałem zrozumieć, co tam się wydarzyło. Chciałem zrozumieć, dlaczego ludzie, zwłaszcza w tamtym okresie, bo przecież ten początek lat 90., kiedy pozycja Kościoła była bardzo silna, lgnęli do takich postaci jak Kacmajor, do takich sekt jak Niebo. Starałem się to również wyjaśnić młodszym kolegom, koleżankom, zaznaczyć, że nie możemy oceniać tej historii z naszej perspektywy. Musimy zdawać sobie sprawę z pewnych okoliczności.

Osoba taka jak nasz guru musiała być naprawdę niezłym wywrotowcem, budziła przerażenie, więc ci ludzie, którzy do niego przyjeżdżali, byli tymi naprawdę ostatecznie zdesperowanymi lub poszukującymi. On na tej energii, na tej chęci i jakiejś gigantycznej sile sugestii, budował swoją moc, swój obraz tego, który pomagał i uzdrawiał. Starałem się to zrozumieć, przekazać taką kwintesencję, która była zawarta w scenariuszu, który był świetnie napisany i świetnie się go czytało.

To pomogło? Dzięki temu było łatwiej wejść na plan? Zagrać to?

Na planie było ciężej niż myślałem, że będzie, bo jak czyta się na przykład o związku 35-letniej kobiety z 14-latkiem i nagle widzę jak Michalina Łabacz z Nikodemem Adamskim, z którym grałem w "Akademii Pana Kleksa", grają tę fizyczną bliskość to czasami było mi bardzo ciężko, było tak, że aż mnie mroziło.

Jak bardzo, jak to się mówi "trawiłeś" tę postać przez siebie, swoje doświadczenia życiowe? W młodości przez pół roku byłeś w seminarium.

Tak byłem, ale to było niższe seminarium duchowne i tutaj absolutnie tego nie łączę. Wiem, że to jest w pewien sposób atrakcyjne z punktu widzenia dziennikarskiego, ale nie wracałem do tego będąc tu na planie serialu. To mi o tyle pomogło, że na pewnym etapie swojego życia byłem bardzo gorliwie wierzącym człowiekiem i czytałem Biblię. Oczywiście nie znam jej całej, ale jestem z nią obyty.

Wiedziałem, jak szukać, czego szukać, gdy już wiedziałem, na czym głównie skupiał się mój pierwowzór. Szukałem w tych samych księgach, robiłem notatki. Tak na wszelki wypadek, bo gdyby trzeba było coś zaimprowizować, gdyby była taka potrzeba, to ja już byłem przepełniony tymi cytatami. Wypisywałem to, co może mi się przydać, to czego mogę użyć. Okazało się, że Bartek Blachke wykonał znacznie większą robotę i zawsze był gotowy, zawsze miał jakiś lepszy cytat, ale to mi dużo dało, pomogło. Byłem dzięki temu w pewien sposób osadzony.

Tomasz Kot o "Niebo. Rok w piekle": Piotr to postać inspirowana Kacmajorem

Ani ty, ani Staszek Linowski, który wciela się w postać Sebastiana, nie spotkaliście się z Sebastianem Kellerem, który był w sekcie Niebo, napisał o tym książkę.

Sebastian był na planie. Wcześniej spotykałem się z różnymi innymi ludźmi, którzy byli w sektach, którzy opowiadali mi o tym procesie, co tak naprawdę zachodzi, dlaczego ludzie się godzą na tego typu tak gigantyczną ingerencję, jak zmiana imienia, jak narzucony partner, partnerka, jak w pewnym sensie zabór majątku i tak dalej. Co powoduje, że ktoś to robi a dodatkowo uważa, że jest w porządku, jest wiernie oddany guru sekty i w to wierzy. Warto też pamiętać, że Piotr to postać inspirowana Kacmajorem a nie odzwierciedlająca go jeden do jednego. Podobnie jest w przypadku innych bohaterów. To są postaci stworzone na potrzeby serialu.

Oglądałeś jakieś dokumenty, zdjęcia, by wiedzieć, jak poruszał się Kacmajor, jakie gesty wykonywał na przykład, gdy uzdrawiał?

Tych nagrań było bardzo niewiele. Posiłkowaliśmy się jednym dokumentem, w którym pojawia się Niebo i mój pierwowzór. Najpierw była książka Sebastiana Kellera, potem był ten dokument a na końcu spotkania z ludźmi. Z autorem książki "Niebo. Pięć lat w piekle”, czyli właśnie z Sebastianem porozmawiałem dosłownie przez chwilę. To była bardzo urocza rozmowa, bardzo kulturalna. Zawsze tak jest, że jak przychodzą ludzie, tak zwani cywile, to staram się uspokajać. Wiem, że to wygląda na wariacki świat, ale staram się jak mogę pokazać, co robimy, dlaczego tak a nie inaczej. Bywam takim przewodnikiem na planie.

Jak współpracowało ci się ze Staszkiem Linowskim, który wciela się w Sebastiana? To główny duet tego serialu.

Jestem zachwycony, bo po raz pierwszy grałem ze Staszkiem, z Zosią Jastrzębską. Staszka w ogóle nie znałem wcześniej. Z Zosią jestem w tej samej agencji. Praca z nimi to jest coś fantastycznego.

Tomasz Kot o "Niebo. Rok w piekle": Mam nadzieję, że są to bardzo ciekawie sportretowane lata 90. w Polsce

Lubisz grać z tym młodym pokoleniem?

Bardzo, bo ja w ich wieku taki nie byłem. Oni są tak profesjonalni, tak gotowi na poświęcenie. Nie ma tam żadnego gwiazdorstwa. To jest naprawdę fantastyczna praca.

Dlaczego warto obejrzeć serial "Niebo. Rok w piekle"?

Pracowaliśmy ciężko i uczciwie, temat jest bardzo ciekawy i intrygujący. Ciekawy jest też sposób promocji, w zalewie świątecznych, brokatowych reklam pojawiają się na mieście czarno-białe zdjęcia zwiastujące naszą premierę. Samo to już odróżnia nasz projekt od innych seriali. Mam nadzieję, że są to bardzo ciekawie sportretowane lata 90. w Polsce. Poza tym historia ta inspiruje się historią prawdziwą. Jestem bardzo ciekawy opinii i tego, jak to będzie odebrane, dlatego też zapraszam wszystkich, by zobaczyli ten serial i go ocenili.