"Monster"
Hirokazu Koreeda to bodaj najwybitniejszy badacz "prawdy o rodzinie" spośród współczesnych reżyserów światowego formatu. Przez całą karierę Japończyk z niespotykaną empatią analizuje zależności zachodzące w rozmaitych wspólnotach złączonych niekoniecznie więzami krwi, od patologicznej biedoty ("Dziecięcy świat", "Złodziejaszki", "Baby Broker") przez klasę średnią ("Jak ojciec i syn", "Nasza młodsza siostra") po francuską burżuazję ("Prawda" z Catherine Deneuve i Juliette Binoche).
Samotni rodzice i dzieci skonfrontowane z rzeczywistością niepełnych lub patchworkowych rodzin to stali bohaterowie Koreedy i nie inaczej jest w przypadku jego szesnastego filmu. Zarazem "Monster" nawet na tle imponującego dorobku mistrza prezentuje się wyjątkowo.
Od czasu debiutanckiego "Maborosi" sprzed trzech dekad Koreeda nie nakręcił filmu według cudzego scenariusza. Jednakże mozaikowy tekst Yûjiego Sakamoto, oparty skądinąd na doświadczeniach uznanego scenarzysty i dramaturga z jego własnego dzieciństwa, spodobał się reżyserowi na tyle, że postanowił odejść od reguły.
I dobrze się stało, bowiem opowieść, wzbogacona zdjęciami Ryûto Kondô i ostatnimi partyturami zmarłego w 2023 roku Ryūichiego Sakamoto, wciąga od samego początku, kiedy to w anonimowym japońskim mieście wybucha pożar wieżowca. Ciekawscy gapie obserwują wydarzenie i plotkują o klubie hostess w rzekomo podpalonym budynku.
Z balkonu pobliskiego mieszkania spogląda młoda wdowa Saori (Sakura Andô ze "Złodziejaszków"). Kobieta sama wychowuje jedenastoletniego Minato (Soya Kurokawa), który akurat wchodzi w okres dorastania i zaczyna przysparzać problemów. Ale czy to tylko typowy młodzieńczy bunt? Do uszu przewrażliwionej matki docierają pogłoski, że nowy nauczyciel jej syna, pan Hori (Eita Nagayama), stosuje przemoc. Po interwencji Saori w szkole dziwnie oschła dyrektorka Fushimi (Yûko Tanaka) przeprasza w taki sposób, że sytuacja jeszcze się komplikuje.
Podobnie jak legendarny "Rashōmon", najnowszy film Koreedy składa się z kilku aktów, z których każdy przedstawia inny punkt widzenia. Jednak w przeciwieństwie do klasyka Akiry Kurosawy, kolejne wersje zdarzeń nie są ze sobą sprzeczne, przeciwnie - pasują do siebie niczym puzzle. To w zasadzie jedna i ta sama wersja, tyle że przefiltrowana przez różne wrażliwości, a co za tym idzie - odkrywająca przed nami nowe warstwy znaczeniowe i podważająca nasze wcześniejsze przekonania.
Tytułowy metaforyczny "Potwór"zmienia się w zależności od tego, czyją perspektywę przyjmujemy. Czy zresztą ów "Potwór" jest konkretną postacią, czy bytem systemowym bądź abstrakcyjnym, pozostaje kwestią do samodzielnej interpretacji - jak wiele rzeczy tutaj.
Ostatnia część filmu koncentruje się na złożonej relacji Minato z kolegą z klasy, Horim (Hinata Hiiragi), wychowywanym z kolei przez aroganckiego samotnego ojca Kiyotakę (Shidô Nakamura). W tych fragmentach "Monster" może przypominać belgijski dramat Lukasa Dhonta "Blisko", choć jest jeszcze subtelniejszy w swoich niedopowiedzeniach.
Ostatecznie wielopoziomowe dzieło Koreedy skrywa mnóstwo tyleż prostych, co głębokich prawd o istocie rodziny, demonach (i aniołach) dojrzewania, presji ze strony rówieśników oraz zgubnej łatwości osądów.
Ale najpiękniejsze jest to, że każdy widz wzorem bohaterów może spojrzeć na ten film inaczej. Ktoś zobaczy przede wszystkim dramat psychologiczny, kto inny - szkolny thriller o mobbingu. Jeszcze kto inny - historię przyjaźni. A nawet, idąc głębiej, film heteronormatywny albo film queerowy. Jedno jest pewne: "Monster" to nieludzko dobra rzecz.
Gdzie zobaczyć: w kinach