"Baby Broker"
Co czyni ludzi rodziną? Koreeda zadaje to pytanie przez całą karierę. I nie ma na nie jednej odpowiedzi, niezależnie czy opowiada o patchworkowych wspólnotach z japońskiej klasy niższej, jak w "Dziecięcym świecie" bądź "Złodziejaszkach", czy o więzach krwi we francuskiej burżuazji, jak w "Prawdzie", europejskim debiucie reżysera, z Catherine Deneuve i Juliette Binoche w rolach głównych.
W "Baby Brokerze" pobrzmiewają echa tych wszystkich filmów. Zarazem to kolejne międzynarodowe przedsięwzięcie japońskiego mistrza, a pierwsze w Korei Południowej. Co tylko podkreśla uniwersalność refleksji Koreedy o istocie rodziny. Istocie niemającej nic wspólnego z lansowanym przez polski sojusz tronu i ołtarza modelem związku kobiety i mężczyzny.
Przeciwnie, mężczyzna jest tu sprawcą nieszczęścia kobiety, młodej samotnej matki, która porzuca swoje nowo narodzone dziecko w oknie życia. Tak zawiązuje się akcja, która połączy ze sobą handlarzy dziećmi, zabójców, wychowanków sierocińca, prostytutki i policjantki.
Brzmi to cokolwiek ponuro, ale choć "Baby Broker" opowiada o skrajnej desperacji, traumie i potężnych dylematach moralnych, wrażliwość Koreedy sprawia, że nic tu nie jest ani przesadnie mroczne, ani zbyt moralizatorskie. Melancholia zamiast czarnej rozpaczy, cierpki humor zamiast kazania.
Reżyser w swoim stylu co rusz zmusza widza do weryfikacji ocen decyzji bohaterów. Nikt nie jest taki, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje; w tle cały czas toczy się śledztwo, ale Koreeda nie jest zainteresowany thrillerem dla mas, lecz wnikliwym studium każdej postaci, z mundurowymi włącznie.
Film ma kapitalną obsadę, wśród której brylują nagrodzony w Cannes, tradycyjnie roztaczający wokół swej roli niepowtarzalne ciepło Kang-Ho Song ("Parasite"), wyrazisty Dong-won Gang ("Zombie express 2") jako uczuciowiec skryty pod twardą skorupą, Doona Bae ("Pan Zemsta") jako nieustępliwa i nieco zblazowana detektywka oraz stanowiąca bodaj największe aktorskie zaskoczenie, będąca sercem filmu, nieprzenikniona Ji-eun Lee, lepiej znana fanom K-popu pod pseudonimem IU.
Z niebiologiczną rodziną z "Baby Brokera" jest trochę jak z samą fabułą, która zrazu zdaje się nader skomplikowana, by na naszych oczach stopniowo się naprostowywać. Ci mocno niedoskonali bohaterowie po prostu się pogubili - i są w swojej bezradności wzruszająco piękni.
Gdzie zobaczyć: w kinach