"Jak kuchnia afroamerykańska zmieniła Amerykę"
Najlepsze programy kulinarno-podróżnicze, od Makłowicza do Bourdaina, ukazują związki kuchni z historią i kulturą odwiedzanych miejsc. Tak też robi nowy miniserial Netfliksa, bazujący na bestsellerowej książce wybitnej historyczki żywności Jessiki B. Harris. Przy czym perspektywa dokumentu w odcinkach, za którym stoi laureat Oscara Roger Ross Williams, jest znacznie szersza od tej, do której przyzwyczaiły nas produkcje tego typu. Otóż serial bada historię amerykańskiego jedzenia przed pryzmat doświadczeń Afroamerykanów, nierzadko dochodząc do zaskakujących wniosków, stojących w kontrze do powszechnych przekonań. Jak słusznie zauważa jeden z bohaterów: "Nie widać tej prawdy na pomnikach i w podręcznikach. Ona żyje w ludziach, którzy strzegą naszej kultury".
Pierwszy z czterech odcinków w całości rozgrywa się w Afryce. Prowadzący Stephen Satterfield, szef kuchni i dziennikarz, założyciel kulinarnego "Whetstone Magazine", swoją międzykontynentalną podróż zaczyna u źródła, na benińskim targu. Dlaczego akurat w Beninie? Ponieważ to właśnie w portach tego niewielkiego zachodnioafrykańskiego kraju rozpoczynała się zazwyczaj bezpowrotna droga niewolników do Nowego Świata. Jak tłumaczy Satterfieldowi towarzysząca mu dr Harris, żywność uważana dziś częstokroć za amerykańską - jak okra, rozsławiona przez grupę hiphopową fasola black eyed peas czy słodkie ziemniaki jamsy (nie mylić z batatami!) - została sprowadzona za Ocean na statkach. Handlarze musieli mieć czym karmić niewolników, choć bywało i tak, że najlepsze kawałki zostawiali dla siebie, natomiast więźniom podawali tzw. papkę ślinową, odrzucającą już samą nazwą. Niekiedy zaś odmawianie jedzenia było jedyną formą protestu, na jaką mogli sobie pozwolić pojmani, ale i na to handlarze znaleźli sposób, konstruując narzędzie znane jako speculum oris, a służące do przymusowego karmienia opornych.
Takich właśnie fascynujących ciekawostek, rzucanych niby mimochodem, a tak naprawdę esencjonalnych, jest tu sporo, a ich gorzki wydźwięk sugestywnie kontrastuje z typowymi dla gatunku scenami w popularnych restauracjach, gdzie Satterfield próbuje wykwintnych dań, bynajmniej niekojarzonych z Afryką, jak krewetki w kremowym musie z batatów.
W Beninie gospodarz spotyka się m.in. z ikoną tamtejszego przemysłu kulinarnego Valérie Vinakpon oraz paryską blogerką o benińskich korzeniach Karelle Vignon-Vullermie. Ta ostatnia zastanawia się głośno, dlaczego kuchnia afrykańska nie jest tak popularna jak azjatycka czy francuska, co prowadzi do słusznej tezy o zawłaszczeniu kulturowym - jeszcze przed niewolnictwem Afrykanie mieli niezwykle bogatą kulturę, sztukę i kuchnię właśnie.
Jednak choć "Kuchnia..." odczarowuje mity, nie oferuje zarazem spodziewanego podziału na złych i dobrych. "Nie można nie wspomnieć, że Afrykanie też handlowali niewolnikami. Braliśmy w tym udział, godząc się na sprzedawanie naszych pobratymców Europejczykom. I zemściło się to na nas", opowiada członek lokalnej starszyzny - i podobne wątki sprawiają, że serial nieoczekiwanie wchodzi w interesujący dyskurs z innym rewizjonistycznym dokumentem z ostatnich tygodni, wściekle subiektywnym esejem Raoula Pecka "Wytępić całe to bydło".
Nie żeby doświadczenia Satterfielda nie były przejmująco osobiste. W Dahomeju Afroamerykanin pokornie przemierza tę samą gliniastą drogę, którą podążali jego przodkowie sprzedani w niewolę i skuci łańcuchami. W miejscu masowego grobu szloch grzęźnie mu w gardle, a niewyreżyserowane katharsis udziela się również widzowi. Ale Satterfield jest świetnym prowadzącym także z powodu swojej wiedzy i pasji - z wdziękiem opisuje tekstury smakowanych potraw. Przede wszystkim zaś ma ponadprzeciętną umiejętność słuchania, rzadką nawet u dziennikarzy telewizyjnych, którzy zazwyczaj niby słuchają, ale po ich twarzach widać, że już analizują kolejny krok lub błyskotliwą ripostę. Nie - Satterfield naprawdę uważnie przysłuchuje się każdemu rozmówcy, niezależnie czy ma do czynienia z celebrytą, czy sprzedawczynią z wiejskiego bazaru.
W drugim odcinku gospodarz powraca na amerykańskie Południe, gdzie niejednokrotnie zaskoczy widza - ot, choćby faktem, że USA były swego czasu potęgą w eksporcie ryżu, uprawianego na plantacjach na długo przed bawełną, z jaką najczęściej stereotypowo kojarzymy niewolników.
Poznamy też kulinarne osiągnięcia Afroamerykanów, jak Hercules Posey, kucharz George’a Washingtona, czy James Hemings, kucharz Thomasa Jeffersona i przyrodni brat jego kochanki Sally Hemings.
W jednej z najbardziej przejmujących scen Satterfield spożywa posiłek na świeżym powietrzu w towarzystwie afroamerykańskiej rodziny, która wkrótce ma zostać przesiedlona. W tej scenie jest wszystko - kulinarna tradycja łącząca pokolenia, więzy zacieśniane przy stole, urok rytuałów konkretnej diaspory, ale i ciężar doświadczeń historycznych. Soul food w pełnej krasie.
Gdzie zobaczyć: Netflix