Horror "Martwi przed świtem" pojawił się w polskich kinach dziś, 31 października.
O czym jest film?
"Martwi przed świtem" opowiadają o tajemniczym pisarzu, który zaprasza grupę młodych aktorów do udziału w adaptacji swojego scenariusza. Próby w odosobnionej posiadłości szybko przeradzają się w koszmar – bohaterowie zaczynają ginąć jeden po drugim, a granica między fikcją a rzeczywistością coraz bardziej się zaciera. Pytanie pozostaje otwarte: kto – albo co – zabija?
Kto występuje w filmie?
Na ekranie, obok Bartłomieja Topy ("1670", "Dom zły") w zaskakującej roli, zobaczymy głównie młode gwiazdy: Paulinę Zwierz ("Na sygnale"), Adama Machalicę ("Powstaniec 1863"), Monikę Frajczyk ("Zielona granica"), Piotra Nerlewskiego ("Zakochani po uszy"), Sylwię Boroń ("Noc w przedszkolu") i Łukasza Szczepanowskiego ("Wujek foliarz").
Kto stoi za filmem?
"Martwi przed świtem" to pełnometrażowy debiut kinowy reżysera i scenarzysty Dawida Torrone. To absolwent kulturoznawstwa i wydziału reżyserii na AFiT. Twórca dwóch sezonów "52 - Nowe oblicze iluzji" na antenie MTV, najchętniej oglądanego oryginalnego programu w historii stacji. Reżyser teledysków, nominowany i nagradzany na: Camerimage, UK Music Video Awards, Fryderyki, Opla, Yachy. Tworzył dla takich twórców, jak Brodka, Hey, Alt-J, Animal Collective, TEED, Igor Volk, Viki Gabor, Plastic. Dawid jest również autorem filmów dokumentalnych o sportach ekstremalnych: "Majesty Free Ride Pro Tour", "Austrostrada", "Majesty FRPT 2.0".
Fascynujące giallo-pollo
Film miał swoją polską prapremierę latem podczas Octopus Film Festival 2025, gdzie zebrał przychylne recenzje. "O ile szkielet fabularny jest włoski, o tyle psychologiczny rdzeń tego doświadczenia wydaje się głęboko polski. To, co dzieje się z aktorami, ich popadanie w obłęd, to spektakl rodem z kina Andrzeja Żuławskiego" – zauważał Grzegorz Narożny w swoje recenzji na portalu Pełna Sala.
Według krytyka "Martwi przed świtem" "pozostają dziełem fascynującym w swoich sprzecznościach. To autoironiczna, kulturowo specyficzna i formalnie odważna gra z historią kina, niestety gubiąca się we własnej pretensjonalności, a jej tragikomiczne zakończenie jest idealnym podsumowaniem tej ambiwalencji".
"Torrone, odmawiając prostego importu zagranicznej formuły, wykuwa nowy, hybrydowy język, ale nie do końca potrafi się nim płynnie posługiwać. Wszystko wskazuje na to, że giallo-pollo może wytyczać obiecującą ścieżkę dla polskiego horroru, jednak ten pierwszy krok, choć odważny i ociekający krwią, pozostaje chwiejny" – podsumowywał Narożny.
