FILM MIĘDZYNARODOWY
"Boże Ciało" (Polska)
"Kraina miodu" (Macedonia)
"Nędznicy" (Francja)
"Parasite" (Korea Południowa)
"Ból i blask" (Hiszpania)
Piotr Dobry: Wszystko wskazuje na to, że powtórzy się sytuacja sprzed roku, kiedy polski film musiał przegrać z filmem obecnym także w głównej kategorii, aby tamten z kolei ustąpił przed filmem hollywoodzkim, ale opuścił imprezę z "nagrodą pocieszenia". Skoro jednak przy arcydzielnej "Ziemnej wojnie" nie darłem szat, to przy najsłabszym w stawce "Bożym Ciele" tym bardziej. "Parasite" wygra zupełnie zasłużenie, mimo że osobiście dałbym Oscara francuskim "Nędznikom", gdzie reżyser o malijskich korzeniach rysuje obraz współczesnej Republiki nie mniej sugestywnie niż niegdyś Victor Hugo.
Marcin Cichoński: Wypadkowa znajomości filmów i tego, co się nosi i o czym się mówi w Hollywood, w tej kategorii jest widoczna bardziej niż w innych. "Nędznicy" raczej tu nie będą mieli szans, nawet jeśli przyjmiemy, że "Parasite" ma tyle nominacji, że być może w tej jurorzy będą chcieli wynagrodzić kogoś innego. Nie będą chcieli. Wygra "Parasite". A "Boże Ciało" robi polskiemu kinu dobrą robotę - nie jest idealne, ale buduje nam markę kraju, w którym "dzieje się". O tym jednak, jak łatwo wypaść z łask i obiegu, przekonali się już kiedyś i Czesi, i Niemcy. No właśnie - gdzie tu jest "Błąd systemu"?
NAJLEPSZY FILM
"Le Mans '66"
"Irlandczyk"
"Jojo Rabbit"
"Joker"
"Małe kobietki"
"Historia małżeńska"
"1917"
"Pewnego razu... w Hollywood"
"Parasite"
MC: Moje serce jest rozdarte pomiędzy dwiema skrajnie różnymi produkcjami. "Joker" lub "Irlandczyk" to wybory prawdpodobne, ale nie absolutnie pewne. Równie dobrze nagrodę może dostać Quentin Tarantino, który ma swoich fanów wśród akademików. Jeśli dodamy, że dział PR "1917" też bardzo dużo pracował... Wynik może być niespodziewany, bo głosy mogą podzielić się jak rzadko kiedy.
PD: Statuetka powędruje do "1917", konserwatywnego widowiska wojennego w atrakcyjnym schemacie gry komputerowej, gdzie trwa wyścig z czasem, a trup ściele się gęsto i malowniczo. Szkoda, że tym samym przegra film antywojenny będący całkowitym przeciwieństwem apoteozy męskości od Sama Mendesa. Ale "Jojo Rabbit" jest jednak zbyt osobliwy, kontrowersyjny i... odważny (ha!), by mógł zwyciężyć.
REŻYSER
Martin Scorsese "Irlandczyk"
Todd Phillips "Joker"
Sam Mendes "1917"
Quentin Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood"
Joon-ho Bong "Parasite"
MC: Będę jak postać z rysunku Raczkowskiego, która poszła na wybory i nie może się zdecydować, na kogo zagłosować, bo wszyscy są tacy fajni. Zachowam się jak prawdziwy Polak i zagłosuję negatywnie - bardzo nie chcę, by Oscara otrzymał Sam Mendes, jakkolwiek sprawnym widowiskiem jest "1917". Tylko czy w tak dobrym roku dla kina przyznawać nagrodę za efekt "wow"? Chciałbym, by wygrał Bong, a zwycięży Scorsese.
PD: Techniczna maestria i fiksacja na "jednym ujęciu" odebrała wojnie całą grozę, ale zapewni Samowi Mendesowi drugiego po "American Beauty" Oscara. W lepszym świecie wygrałby oczywiście Bong, którego "Parasite" chodzi jak w zegarku pod każdym względem, a przy tym nie jest tylko pustym popisem.
ZDJĘCIA
Robert Richardson "Pewnego razu... w Hollywood"
Rodrigo Prieto "Irlandczyk"
Roger Deakins "1917"
Jarin Blaschke "Lighthouse"
Lawrence Sher "Joker"
PD: Kolejny Oscar dla "1917" i drugi po "Blade Runnerze 2049" dla Deakinsa, dla którego jest to już czternasta nominacja. Na drugim biegunie tego monumentalnego spektaklu mamy pierwsze wyróżnienie dla Jarina Blaschke za skądinąd niesamowitą pracę przy skromnym czarno-białym horrorze, który na długo wwierca się w pamięć. Pozostaje żałować, że Blaschke jest bez szans, tym bardziej że to jedyna nominacja dla "Lighthouse".
MC: Rzeczywiście - w świecie idealnym nagrodzonym filmem byłby "Lighthouse". Ale Hollywood jest efekciarski, kocha zajawki i hype. Dlatego wygra Deakins.
AKTOR
Antonio Banderas "Ból i blask"
Leonardo DiCaprio "Pewnego razu... w Hollywood"
Adam Driver "Historia małżeńska"
Joaquin Phoenix "Joker"
Jonathan Pryce "Dwóch papieży"
PD: Skoro już Adam Sandler za rolę życia w "Nieoszlifowanych diamentach" został zlekceważony, to pozostaje oczywiście fenomenalny Joaquin Phoenix. Inna opcja zresztą w ogóle nie jest brana pod uwagę, a szkoda, bo nie wiem, czy autoironiczna, ale i wzruszająca rola Ricka Daltona u Tarantino nie jest aby czasem moim ulubionym występem DiCaprio. Na pewno tym razem zasłużył bardziej niż za walkę z niedźwiedziem.
MC: Najbardziej będę zdziwiony, jeśli wygra DiCaprio. Wśród tylu świetnych kreacji w roku minionym jego obecność tu jest chyba największą pomyłką. Wygra Joaquin Pheonix, a moja prywatna nagroda pocieszenia wędruje do Antonio Banderasa. Wzruszeń na filmie "Ból i blask" nie byłoby, gdyby nie on.
AKTORKA
Cynthia Erivo "Harriet"
Scarlett Johansson "Historia małżeńska"
Saoirse Ronan "Małe kobietki"
Charlize Theron "Gorący temat"
Renée Zellweger "Judy"
MC: O ile fiksację na punkcie Phoenixa rozumiem (nie tylko dlatego, że sam się w nią wkręciłem), o tyle achy i ochy na punkcie Zellweger mnie przygniatają, nic nie ujmując jej kreacji. Ale zastanówmy się, co dłużej nosić będziemy w sercu: wcieleniówkę Garland czy rozedrgania emocjonalne Scarlett Johansson?
PD: Tu także nic zaskakującego się nie wydarzy i wygra Zellweger za imitację Judy Garland, mimo że w każdej innej roli w stawce jest więcej życia. Trzymam kciuki za Erivo.
AKTORKA DRUGOPLANOWA
Kathy Bates "Richard Jewell"
Scarlett Johannson "Jojo Rabbit"
Florence Pugh "Małe kobietki"
Laura Dern "Historia małżeńska"
Margot Robbie "Gorący temat"
PD: Po laur sięgnie Laura Dern i zasadniczo nie mam nic przeciwko, ale czemu akurat za kolejną po Renacie Klein z "Wielkich kłamstewek" rolę ekstrawertycznej bizneswoman? Nie ma w tej roli nic, czego Dern nie pokazała wcześniej, w przeciwieństwie do samotnej matki Scarlett Johansson w "Jojo Rabbicie"
MC: Laury dla Laury? Nie widzę przeszkód. Duet kobiet z "Historii małżeńskiej" był przeciwawgą dla świetnego Drivera, który jak nic dostanie za swą rolę Oscara... Oh... Wait...
AKTOR DRUGOPLANOWY
Tom Hanks "Cóż za piękny dzień"
Anthony Hopkins "Dwóch papieży"
Al Pacino "Irlandczyk"
Joe Pesci "Irlandczyk"
Brad Pitt "Pewnego razu... w Hollywood"
MC: Czy tylko mi Hopkins przypominał w tym filmie Hannibala Lectera? Granie złego jest zawsze łatwiejsze, ale nie obrażę się za statuetkę. Oczywiście "Dwóch papieży" manipuluje nami także dzięki grze aktorskiej. Piotr - tylko nie mów nikomu.
PD: Kategoria-symbol, rozkoszne towarzystwo uprzywilejowanych białych facetów, gdzie średnia wieku wynosi ponad 70-tkę. Trochę jakby na przekór Oscara dostanie najmłodszy w gronie Brad Pitt, ale on też faktycznie najbardziej zasłużył za najmniej egzaltowaną i najmniej wspomaganą charakteryzacją rolę.
ANIMACJA
"Jak wytresować smoka 3"
"Zgubiłam swoje ciało"
"Klaus"
"Praziomek"
"Toy Story 4"
PD: Oscara zgarnie "Klaus", ładna świąteczna bajka 2D, która udaje 3D tak dobrze, że niektórzy nawet dali się nabrać. Można by pytać o sens tego udawania, ale to nie czas i miejsce. Będę trzymał kciuki za francuską surrealistyczną animację dla dorosłych "Zgubiłam swoje ciało", która w tej szufladce rzeczywiście wygląda na zagubioną.
MC: Czy mogę w tym roku nikomu nie przyznawać nagrody? Żaden z tych filmów nie załapałby się nawet na nominację w kilku latach ubiegłych.
EFEKTY SPECJALNE
"Avengers: Koniec gry"
"Irlandczyk"
"Król Lew"
"1917"
"Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie"
MC: I tu "1917" powinien wygrać. No, chyba że akademicy zapomną na chwilę o tym, jak fatalnym filmem są ostatnie "Gwiezdne wojny". Zadanie to trudne, niemal niemożliwe, ale gdybyśmy w oderwaniu od tzw. fabuły chcieli popatrzeć na same efekty...
PD: Z nominowaniem tu "Irlandczyka" i "Króla Lwa" to naprawdę niezły dowcip w sytuacji, gdy właśnie efekty specjalne popsuły te filmy. Fajerwerków z ostatnich odcinków "Avengers" i "Gwiezdnych wojen" już nawet nie pamiętam, co oznacza, że zlewają mi się z poprzednimi częściami, zatem dość wątpliwe to osiągnięcia. Zostaje "1917", który jeśli gdzieś w ogóle zasłużył bez zastrzeżeń, to właśnie tu.
KOSTIUMY
"Irlandczyk"
"Jojo Rabbit"
"Joker"
"Małe kobietki"
"Pewnego razu... w Hollywood"
PD: Gangsterskie garnitury, nazistowskie mundury, XIX-wieczne koronki i falbanki. A wszystko to blednie przy Bradzie Pitcie w żółtej koszuli, o zjawiskowej Margot Robbie jako Sharon Tate nie wspominając. Choć oczywiście wygrają "Małe kobietki", bo są "bardziej" z epoki.
MC: Zazwyczaj wygrywają rzeczywiście stroje z epoki. Ale czy praca przy "Pewnego razu... w Hollywood" nie była trudniejsza, bardziej precyzyjna, a przy okazji spełniła nie tylko zadanie "wejścia w czas"? Mówisz "żółta koszula", a myślisz o całej postaci.
MONTAŻ
"Le Mans '66"
"Irlandczyk"
"Jojo Rabbit"
"Joker"
"Parasite"
MC: W Polsce chyba chcemy zabiegać o montownie aut. Więc nie wiem, dlaczego uciekamy od oryginalnego "Ford v Ferrari" i montujemy tytuł, który zrozumie szef naszego działu Auto, Tomek Sewastianowicz, i jeszcze kilku podobnych mu pasjonatów. A przechodząc do rzeczy. Tak, chcę tu Oscara dla filmu Jamesa Mangolda.
PD: Wybór teoretycznie wydaje się oczywisty, bo za co docenić wyścigowy "Le Mans '66", jeśli nie za montaż? Akademia zapewne pójdzie tym kluczem, mimo że bardziej zasłużył jednak "Parasite", w którym cała ta gatunkowa hybryda robi takie wrażenie i nigdzie nie zgrzyta także dzięki temu, że jest perfekcyjne posklejana.
MUZYKA
Hildur Guðnadóttir "Joker"
Alexandre Desplat "Małe kobietki"
Randy Newman "Historia małżeńska"
Thomas Newman "1917"
John Williams "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie"
PD: Ze wszystkich kategorii ta żenuje mnie najbardziej. Bo jak inaczej, skoro pomija się Junga Jae-ila za "Parasite", Daniela Lopatina za "Uncut Gems", Fatimę Al Qadiri za "Atlantique", Deva Hynesa za "Queen & Slim", Michaela Abelsa za "Us", Terence'a Blancharda za "Harriet", The Haxan Cloak "Midsommar", a daje się pięćdziesiątą drugą nominację Johnowi Williamsowi za remiksowanie samego siebie w dziewiątym odcinku "Gwiezdnych wojen"? To był rok naprawdę znakomitej i świeżej muzyki filmowej. Dobrze chociaż, że faworytką jest Hildur Guðnadóttir za "Jokera".
MC: To dla mnie niespodzianka, że w roku, w którym mamy i Newmana, i Desplata, faworytką wydaje się być Guðnadóttir. A muzyka z "Jokera" zostanie z nami na długo. I będzie żyła życiem pozafilmowym.
PIOSENKA
Randy Newman "I Can't Let You Throw Yourself Away", "Toy Story 4"
Elton John & Taron Egerton "(I'm Gonna) Love Me Again", "Rocketman"
Chrissy Metz "I'm Standing With You", "Breakthrough"
Idina Menzel feat. Aurora "Into the Unknown", "Kraina lodu 2"
Cynthia Erivo "Stand Up", "Harriet"
MC: To nie jest rok, z którego zapamiętamy piosenki filmowe na miarę "My Heart Will Go On" czy "Can You Feel The Love Tonight?". Ale najbliżej tego stoi "Rocketman". I on wygra.
PD: Nie ma tu wielkiej piosenki, ale na Oscarach one w ogóle rzadko występują. Wygra Elton John za całkiem przyjemny kawałek z "Rocketmana" (choć gdzie mu tam do przebojowości "I'm Still Standing"), ale ja będę trzymał kciuki za "Stand Up". Nawet nie dlatego, żeby zrekompensować Cynthii Erivo porażkę kosztem Renée Zellweger w kategorii aktorskiej. "Stand Up" to nie tyle piosenka, ile hymn, modlitwa, i w odpowiednich okolicznościach potrafi naprawdę potężnie wzruszyć.
SCENARIUSZ ADAPTOWANY
Steven Zaillian "Irlandczyk"
Taika Waititi "Jojo Rabbit"
Todd Phillips i Scott Silver "Joker"
Greta Gerwig "Małe kobietki"
Anthony McCarten "Dwóch papieży"
PD: Greta Gerwig sprawnie przepisała klasykę, ale nie widzę w jej adaptacji wartości dodanej. Steven Zaillian wziął świetną książkę i przerobił na przeciętny film, Taika Waititi wziął przeciętną książkę i przerobił na świetny film. Dla mnie wybór jest oczywisty.
MC: I tu pełna zgoda. Jeśli wygra coś innego poza "Jojo Rabbitem", będzie to nieporozumienie. Reszta jest kwiatem, który zbyt wcześnie ścięto. Takie czasy, że szybkość determinuje produkcję. Nie precyzja, niestety.
SCENARIUSZ ORYGINALNY
Rian Johnson "Na noże"
Noah Baumbach "Historia małżeńska"
Sam Mendes, Krysty Wilson-Cairns "1917"
Quentin Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood"
Joon-ho Bong, Han Jin Won "Parasite"
MC: Zobaczymy, w jakim wieku żyje Akademia. Jeśli w XX - zwycięży (skądinąd świetny) kryminał à la Christie, czyli "Na noże". Jeśli w XXI - musi wygrać "Parasite".
PD: Intryga kryminalna bardziej złożona niż w "Na noże", relacje małżeńskie bardziej zniuansowane niż "Historii małżeńskiej", dialogi nieustępujące tym u Tarantino. Nie mam wątpliwości, że zwycięży i powinien zwyciężyć "Parasite".
SCENOGRAFIA
"Irlandczyk"
"Jojo Rabbit"
"1917"
"Pewnego razu... w Hollywood"
"Parasite"
PD: Rekonstrukcja historyczna lat 60. w "Pewnego razu... w Hollywood" bardzo mnie ujęła i pewnie nie mniej ujmuje ludzi z Hollywood. Dlatego przeczuwam tu statuetkę, choć osobiście dałbym ją "Parasite", gdzie scenografia nie tylko sugestywnie zderza dwa światy ludzi z rynsztoka i ludzi z pałacu, ale przede wszystkim architektura i przestrzeń domu, w którym rozgrywa się większość akcji, jest zainscenizowana tak, że staje się on wręcz osobnym bohaterem.
MC: A tu jedyny raz z przekonaniem wskażę na "1917". Bo bardziej niż praca aktorów, reżysera czy operatora, intrygowało mnie zadanie do wykonania przez scenografów. Kapitalnie wykonane, przejdzie do historii i moim zdaniem przyćmi konkurencję.
CHARAKTERYZACJA
"Gorący temat"
"Joker"
"Judy"
"Czarownica 2"
"1917"
MC: Nie będzie to sprawiedliwe, ale wygra "Joker". Bo jest najbardziej gorącym tematem i ani żadna czarownica, ani wojna nie będzie w stanie go pokonać. Mimo że przynajmniej dwa z wymienionych tu filmów na Oscara zasługują bardziej. Ale Oscary są białe i męskie. Więc zwycięzca może być, niestety, tylko jeden.
PD: Autentycznie nie poznałem Charlize Theron i to w roli nie żadnego maszkarona, lecz atrakcyjnej kobiety - czy charakteryzacja może bardziej zaimponować? Myślę, że w tym przypadku gremium oscarowe podzieli moje zdanie, tym bardziej że w "Gorącym temacie" nieźle "zrobieni" są także Nicole Kidman i John Lithgow.
DOKUMENT I KRÓTKI METRAŻ
PD: Na koniec zbierzmy w jedno kategorie, z których części filmów nie byliśmy w stanie, niestety, zobaczyć. Choć i tak w tym roku było całkiem nieźle, jako że większość krótkometrażówek dało się obejrzeć online i to zupełnie legalnie. Ale w kategorii długiego dokumentu widziałem raptem dwa filmy - "Krainę miodu" i "Amerykańską fabrykę" - i trzymam kciuki za przepiękny macedoński obraz. Z kolei najbardziej jestem rozdarty przy krótkiej animacji, gdzie z jednej strony mam emancypacyjny "Hair Love" o afroamerykańskim ojcostwie i specyfice tamtejszej "kultury włosów", zaś z drugiej - lalkarską "Siostrę" o polityce jednego dziecka w Chinach. Piękne miniatury.
MC: Nigdy nie udało mi się poprawnie wytypować w tej kategorii, ale... To był rok "Czarnobyla". Serial ów do Oscarów nie może kandydować. Natomiast na liście znajdziecie niezwykły krótki dokument "In the Absence". Poruszający, wzruszający i trochę o tym samym, co serial HBO. Władza, która w obliczu katastrofy nie robi nic, a potem dba tylko o wydźwięk społeczny, po to by ukryć swą arogancję. To jest tak gęsty od emocji film, że ciężko wytrzymać te 16 minut bez chęci - choćby na chwilę - ucieczki sprzed ekranu. Chciałbym, by tu był Oscar. A film - jak najbardziej legalnie - zobaczycie TUTAJ.
A na odtrutkę proponuję krótkometrażowy - już fabularny - "Nefta Football Club" (link TUTAJ). Film popierają wszyscy sędziowie liniowi. Oby w poniedziałek jego twórcy mieli Oscara.