"Państwo Rose" zagościli dziś, 3 grudnia, na platformie Disney+.
O czym jest film?
Życie Ivy i Theo płynie słodko. Oboje mają udane kariery, fantastyczne dzieci i tworzą kochającą się rodzinę. Wszystko do czasu, ponieważ nad tym idealnym małżeństwem zbierają się ciemne chmury. Kariera Theo chyli się ku upadkowi, podczas gdy ambicje Ivy nie przestają rosnąć. Między małżonkami rozpoczyna się zacięta rywalizacja podszyta ukrytymi żalami.
Kto występuje w filmie?
W rolach głównych, z których przed laty zasłynęli Kathleen Turner i Michael Douglas, występują tym razem laureata Oscara Olivia Colman ("Faworyta", "Córka", "The Crown") oraz dwukrotnie nominowany do Oscara Benedict Cumberbatch ("Gra tajemnic", "Doktor Strange", "Sierpień w hrabstwie Osage"), a partnerują im Andy Samberg ("Gwiazdorskie życie", "Palm Springs", "Brooklyn 9-9") i Kate McKinnon ("Gorący temat", "Barbie", "Ghostbusters. Pogromcy duchów").
Kto stoi za filmem?
"Państwo Rose" nawiązują do kultowego filmu "Wojna państwa Rose" z 1989 roku książki Warrena Adlera o tym samym tytule. Scenariusz adaptowany do komedii w reżyserii Jaya Roacha ("Gorący temat", "Trumbo", "Świat w opałach") napisał dwukrotnie nominowany do Oscara Tony McNamara ("Wielka", "Biedne istoty", "Faworyta").
Remake zyskał względną przychylność krytyków (65 proc. na Rotten Tomatoes, 6.0 na Filmwebie), którzy zgodnie zwracają uwagę na świetne aktorstwo, utyskując zarazem, że film jest... za grzeczny.
"Jedną nogą w bezlitosnej satyrze, drugą w milusińskim małżeńskim sitcomie. Aktorzy świetni, ale film boi się zapachu krwi, która napędzała o wiele lepszy oryginał z 1989 roku" – uważa Michał Oleszczyk.
"Ubawiłem się, jednakże bohaterów film traktuje nazbyt łagodnie, przez co zamiast czarnej komedii mamy komedię niemalże romantyczną" – spostrzega Bartosz Żurawiecki.