Nie jest łatwo być córką legend ekranu – Marcella Mastroianniego i Catherine Deneuve. Zwłaszcza jeśli jak Chiara Mastroianni poszło się w ślady rodziców. Trudno uniknąć porównań i konfrontacji. Być może dlatego Chiara świadomie wybiera role, których nikt nie skojarzyłby z witalnością Mastroianniego ani seksapilem Deneuve. Takie jak w filmie Sophie Fillieres "Kot jaki jest, każdy widzi", w którym zagrała zamkniętą w sobie pisarkę dotkniętą twórczym kryzysem i psychicznymi problemami.
38-letnia aktorka nie ma w swoim dorobku roli, którą dałoby się porównać z ikonicznymi kreacjami jej rodziców w "Słodkim życiu" czy "Piękności dnia". Jej postaciom często brakuje wyrazistości – mocniejszych tonów, większych gestów.
A jej filmografia wydaje się bardzo eklektyczna. Znalazło się w niej miejsce na "Pret-a-Porter" Altmana, eksperymentalny "Hotel" w reżyserii Mike’a Figgisa, przepełnione nihilizmem "Donikąd" Gregga Arakiego czy animowaną adaptację komiksu Marjane Satrapi "Persepolis".
Chiara wielokrotnie występowała na ekranie ze swoimi rodzicami – z ojcem w filmie Altmana, z mamą w "Mojej ulubionej porze roku" Andrégo Téchinégo (za tę rolę była nominowana do Cezara), adaptacji prozy Prousta "Czas odnaleziony" i rodzinnej sadze "Świąteczne opowieści", w której zagrała... synową Deneuve.
Opuściła dom jako osiemnastolatka, podjęła studia na uniwersytecie, ale szybko je porzuciła, żeby zostać aktorką. Ponoć jej rodzice zupełnie odmiennie zareagowali na tę wiadomość – Marcello ucieszył się i udzielił Chiarze zawodowej rady, by zawsze zachowywała się naturalnie i nigdy nie traktowała siebie na poważnie. Catherine nie była zbyt zadowolona, wiedząc z doświadczenia, że jest to zawód wyjątkowo niełaskawy dla kobiety, wymagający ogromnej odporności psychicznej.
Wiotka dziewczyna, urodą bardziej przypominająca ojca niż matkę, zadebiutowała na ekranie w 1993 roku – partnerując Deneuve w "Mojej ulubionej porze roku". Może Catherine chciała mieć ją na oku?
Chiara wychowała się na planie filmowym. Jak wspominała, ojciec często zabierał ją ze sobą do pracy, stąd jako sześciolatka trafiła na plan legendarnego "Miasta kobiet" Felliniego.
Dość niechętnie opowiada w wywiadach o swoich rodzicach, zwłaszcza o ich rozstaniu, a także o wpływie, jaki wywarli na jej karierę. "Może gdyby byli bardziej anonimowi, mówiłabym o nich więcej". Dyskrecja pozostanie jej znakiem rozpoznawczym.