"Osiem i pół" Felliniego, prawie pięćdziesiąt lat po premierze, ciągle ogląda się z zapartym tchem. To najważniejszy w historii X muzy film autotematyczny, czyli kino odsłaniające kulisy powstania filmu. Guido Anzelmo (Marcello Mastroianni) to oczywiście Fellini. Pracuje właśnie nad filmem poświęconym dwudziestowiecznym katastrofom, ale tak naprawdę, podobnie jak Fellini, nie ma nic ciekawego do powiedzenia na ten temat. Jego domeną jest bowiem sztuka wyrwana z jakiegokolwiek kontekstu znaczeniowego. W "Osiem i pół", najbardziej ekshibicjonistycznym i bezwzględnie szczerym fresku mistrza z Rimini, Fellini przyznaje się do twórczej niemocy, jednocześnie głosi wielką pochwałę artystycznej swobody, poszukiwania własnego, niepodległego języka.
"Osiem i pół", historia wzlotów i upadków Guida, jego kobiet, nieudanego życia zawodowego i prywatnego, staje się opowieścią o tym, że w przypadku artysty nie ma rozgraniczenia na sprawy zawodowe i prywatne. To wspólny krwiobieg. Filmowiec do swojej wizji wykorzystuje przedmioty, twarze, ulotne chwile, tworzy zmysłami, nie szkiełkiem i okiem.
Guido w interpretacji Mastroianniego jest postacią słabą, wycofaną, w gruncie rzeczy nieciekawą, ale za pośrednictwem sztuki filmu staje się kimś innym. Magiem, czarodziejem, demiurgiem. Czy to ja się zmieniłem – pyta Fellini, czy to sprawiła magia kina.
W finale "Osiem i pół" oglądamy feeryczny, kolorowy korowód. Zaludniają go twarze rzeczywiste i wyśnione. Przyjaciele, żona, kochanki Guida i fantomy jego filmowej wyobraźni. Guido również jest uszczęśliwiony. Przetrwał kryzys. Sztuka go ocaliła.
Reklama
OSIEM I PÓŁ | Włochy, Francja 1963 | reżyseria: Federico Fellini | dystrybucja: Mayfly