„Taking Woodstock” zapisze się w karierze Anga Lee jako mała wycieczka wybitnego reżysera w nieco lżejsze rejony. Laureat Oscara i weneckiego Złotego Lwa zaskoczył nas tym razem komedią – przyjemną do oglądania, ciekawą z historycznego punktu widzenia i wprawiającą w dobry nastrój.

Reklama

„Taking Woodstock” zostało oparte na wspomnieniach Elliota Libera, który w 1969 roku był niezbyt wziętym designerem i współwłaścicielem zrujnowanego motelu o dumnej nazwie El Monaco w Wallkill w stanie Nowy Jork. By ratować rodzinny biznes Elliotowi ściągnął organizatorów festiwalu muzycznego do swojej mieściny i przekonać sąsiada by na trzy dni wynajął im swoje 600 akrowe pole. Zainteresowanie festiwalem szybko przerosło oczekiwania organizatorów (w sumie na Woodstock pojawiło się 500 tysięcy osób), a sprytna matka Elliotta (doskonała Imelda Staunton) biegająca między hippisami w podomce i czepku tryskała pomysłami jak zarobić na gościach.

W filmie Anga Lee przebieg największego wydarzenia muzycznego czasu hippisów śledzimy od kuchni – z centrum dowodzenia, którym staje się El Monaco. Do sceny nie podchodzimy ani razu. Owszem, słychać z daleka muzykę, są słynne, uwiecznione na fotografiach kąpiele w błocie, są narkotyczne wizje po LSD, jointy i ciasteczka z haszyszem, którymi częstuje się zrzędliwych rodziców Elliota, ale artyści przybyli na Woodstock interesują reżysera najmniej. Woli pokazywać miejscowe staruszki robiące hippisom kanapki albo przyglądające się sesjom z indyjskim guru. Przybliża nam najbardziej niesamowite postaci z kulis festiwalu: odpowiedzialnego za ochronę całej imprezy byłego marines, weterana wojny w Korei, a w czasach Woodstock transseksualistę biegającego w damskich ciuchach i każącego się nazywać Wilmą (genialny Liev Schreiber).

Dlatego po filmie Lee pozostaje niedosyt. Tak jak w jednym z ujęć „Taking Woodstock” chłopak trzyma tabliczkę z napisem: „Bob Dylan please come”, tak widz ma ochotę choć na sekundę spojrzeć w twarz Janis Joplin albo usłyszeć jeden z przebojów, które weszły do kanonu muzyki. Ani jednak Dylan nie pojawił się na Woodstock, ani najsłynniejsza scena muzyczna świata na ekranie.

Reklama

p

"Tajemnicę Brokeback Mountain" znajdziesz w sklepie LITERIA.pl >