Potrzeba nie lada talentu, ażeby zahipnotyzować widzów półgodzinną sceną z uprawiania roli. A tak właśnie się tu dzieje. Bohaterka tego anime, Hana, która zmuszona sytuacją dokonała niepopularnego transferu z miasta na wieś, szkoli się w rolniczym fachu. Twórcy bacznie przyglądają się jej niepowodzeniom w orce przydomowego poletka, sadzeniu ziemniaków i pielęgnacji uprawy, a wreszcie – zbieraniu plonu. Dla rozwoju fabuły te momenty nie mają znaczenia, ale dla zbudowania klimatu tej magnetycznej historii odgrywają niebagatelną rolę.

Reklama

Scenariusz "Wilczych dzieci" pozbawiony jest zmyślnych wolt i nadmiernych komplikacji. Dominuje prostota, za którą stoją pracowitość, determinacja i szczerość. Tak w fabule, jak i w realizacji. Poszczególne kadry tego filmu są wykonane z taką pieczołowitością, że każda przypadkowa stopklatka mogłaby posłużyć za obraz zdobiący najważniejszą ścianę salonu. Nie ma niepotrzebnego kadru. Wizualnie film jest piękny, tak jak piękne są wartości, którym hołubi.

Chociaż zaprezentowane tu postawy hołdują konserwatywnym definicjom i pojęciom, obraz Mamoru Hosody jest nowoczesny i postępowy, tak jeśli chodzi o model rodziny, jak i pozycję kobiety w tradycyjnej społeczności. Dość powiedzieć, że już jego tytuł należy traktować jak najbardziej serio. Dzieci Hany rzeczywiście pochodzą bowiem z jej związku z wilkołakiem (scena poczęcia jednego z nich jest tu zresztą niezwykle dosadna – naga kobieta przymierza się do stosunku z wilkiem). Ich matka, choć ikonograficznie najbliżej jej do klasycznej matki-Polki, cierpiętnicy, która zaharowuje się na śmierć, by zapewnić godny byt swoim dzieciom, ma z taką figurą niewiele wspólnego. W jej życiu jest miejsca i na samospełnienie, i samozadowolenie. Zdarza jej się zawyć z radości.

WILCZE DZIECI | Japonia 2012 | reżyseria: Mamoru Hosoda | dystrybucja: Mayfly | czas: 117 min