Tomasz Kot to aktor znany m.in. z ról w filmach "Skazany na bluesa" czy "Bogowie". W "Akademii Pana Kleksa" oraz produkcji "Pan Kleks i wynalazek Filipa Golarza", który miał swoją premierę 10 stycznia wcielił się dwa razy w główną postać.

Reklama

Tomasz Kot o pracy na planie filmu o Panu Kleksie

Czy aktor "dwa razy wszedł do tej samej rzeki", choć jak mówi przysłowie nie powinno się tego robić? Jaki jest ten Kleks w drugiej części trylogii, którą reżyseruje Maciej Kawulski?

Jest bardzo zbliżony do pierwszego, dlatego że my kręciliśmy to na raz. Pierwszą i drugą część. Były takie dni, że do południa kręciliśmy finał pierwszej części, a od południa zbliżaliśmy się do finału drugiej części. Faktycznie momentami były takie myśli "Co my robimy?" "A to jest to..." . Trzeba było się pilnować - wspomina Kot.

Trwa ładowanie wpisu

Nie było czegoś takiego, że mieliśmy szansę wyciągnąć wnioski i pół roku po premierze pierwszej części, stworzyć drugą - dodaje.

Tomasz Kot o zawodzie aktora. Mówi o karierze i marzeniach

W rozmowie z Dziennik.pl Tomasz Kot odpowiedział również na pytanie, czy lubi wcielać się w charakterystyczne postaci - takie jak Kleks, Zbigniew Religa albo Ryszard Riedel. Wydaje, że to jest kwintesencja tego zawodu. Są dwie ścieżki. Oczywiście, jeśli ktoś ma możliwość wyboru, bo to jest bardzo ważne - mówi w rozmowie z Dziennik.pl.

Jego zdaniem bardzo wielu aktorów marzy o karierze, ale nie ma szczęścia albo wyboru. Nie wiem, od czego to zależy. Po prostu wykonujesz ten zawód. Jak ja kończyłem szkołę, to nie było na horyzoncie żadnej kariery. Po prostu było wielu aktorów, którzy kończyli szkołę teatralną i człowiek się cieszył, że ma pracę- mówi Kot.

Tomasz Kot wyznał, do jakich ról się nie nadaje

Reklama

Przyznaje, że w pewnym momencie zorientował się, że "jest szansa na coś więcej".

Zorientowałem, że w zasadzie takim najwyższym ryzykiem, ale takim które się najbardziej opłaca, jest cały czas podejmować nowe wyzwania. Jest taka tendencja, że jeśli nam coś raz wyszło, to potem się tego trzymamy. I bardzo często ktoś konstruuje swoją karierę w ten sposób, że gra bardzo podobnie do poprzedniej roli. I to też są świetni aktorzy. Świetnie się spełniają, świetnie wypełniają tę historię fabuły, ale w jakimś sensie czuć, że nie zrobią kroku dalej do przodu, więc ja biorę czasami propozycję różne - wyznaje Kot.

Czasami w efekcie końcowym nie są to najlepsze wybory, ale mam przynajmniej to poczucie: "Kurde spróbowałem, no nie" - dodaje. Jakiej roli nie przyjmie albo do jakiej się nie nadaje? O tym Tomasz Kot opowiada w naszej wideo-rozmowie. Zobaczcie sami.

Trwa ładowanie wpisu