Rok temu na ekrany kin trafiła nowa wersja "Akademii Pana Kleksa". Film, choć przyciągnął do kin 3 mln widzów i osiągnął wpływy przekraczające 15 mln dolarów, nie przypadł do gustu krytykom. Produkcji wytknięto bardzo dużo błędów.
"Kleks i wynalazek Filipa Golarza" - obsada
Równocześnie z pierwszą częścią powstawała druga, czyli "Kleks i wynalazek Filipa Golarza". Na ekrany kin weszła w piątek (10 stycznia). Za realizację pierwszej i drugiej części odpowiada Maciej Kawulski. Scenariusz do obydwu napisali Krzysztof Gureczny i Agnieszka Kruk.
W filmie "Kleks i wynalazek Filipa Golarza" w głównej roli zobaczyć można Tomasza Kota. Adę Niezgódkę gra Antonina Litwiniak, Filipa Golarza – Janusz Chabior a doktora Paj-Chi-Wo Piotr Fronczewski.
Monika Brodka gra postać dziewczyny-robota o imieniu Xela. To bohaterka kluczowa dla tej części "Akademii Pana Kleksa". W tajemniczej roli występuje też Katarzyna Nosowska. Z kolei Szpaka Mateusza gra Sebastian Stankiewicz.
O czym jest film "Kleks i wynalazek Flipa Golarza"?
"Po letniej przerwie Ada Niezgódka wraca do Akademii, żeby rozwikłać tajemnicę pochodzenia swojego przyjaciela – Alberta. W tym samym czasie profesor Kleks wyrusza do świata realnego, żeby odnaleźć przyjaciela sprzed lat. Okazuje się, że oba te tropy prowadzą do dawnego absolwenta Akademii – Filipa zwanego Golarzem…" - czytamy w opisie fabuły filmu. Podczas gdy profesor Kleks jest zmuszony do powrotu do rzeczywistości i skonfrontowania się z technologią, która zagraża marzeniom dzieci, jego miejsce w Akademii czasowo zajmuje wierny Szpak Mateusz.
Sebastian Stankiewicz - aktor od zadań specjalnych
Wcielają się w tę postać aktor, czyli Sebastian Stankiewicz w środowisku filmowym uchodzi za aktora od zadań specjalnych. Choć zazwyczaj są to drugoplanowe role, to tak charakterystyczne, że widzowie nie przechodzą obok nich obojętnie. Tak było m.in. w filmach „Gierek”, „Tajemnice polskich fortun”, czy „Pan T.”.
Tym razem i to już po raz drugi Sebastian Stankiewicz zmierzył się z postacią Szpaka Mateusza. Było tak samo wspaniale jak za pierwszym razem. Niesamowici ludzie na planie, dzieciaki bardzo zdolne, uśmiechnięte. Człowiek uczy się przez całe życie jako człowiek i aktor. Chętnie podglądałem jak grają dzieci, jak to robią – mówi Stankiewicz w rozmowie z Dziennik.pl.
Przyznaje, że w filmie "Kleks i wynalazek Filipa Golarza" miał o wiele więcej scen z Tomaszem Kotem, niż miało to miejsce w poprzedniej części tego filmu. Myślę, że w drugiej części ten duet się bardziej tworzy. To trochę historia. Ptak Mateusz chce przejąć Akademię Pana Kleksa pod nieobecności Ambrożego. Ma bardzo duże ego, lubi gadać tylko o sobie. Chcieliśmy pokazać w tej postaci, że mamy też cechy negatywne – wyjaśnia aktor w rozmowie z Dziennik.pl.
Tak Sebastian Stankiewicz stawał się Szpakiem Mateuszem
Sebastian Stankiewicz uchylił też rąbka tajemnicy na temat charakteryzacji na potrzeby tej postaci. Okazuje się, że na planie był pierwszą osobą, która pojawiała się na krześle charakteryzatorskim. Kiedy ekipa przychodziła do pracy, ja z tego krzesła już schodziłem.Kiedyś przyszedłem na plan bez charakteryzacji i dzieci mnie nie poznały. Maciek Kawulski żartował potem, że nie mogę przychodzić w "cywilu", tylko zawsze muszę być przebrany – śmieje się Stankiewicz.
Charakteryzacja aktora na Szpaka Mateusza rozpoczynała się już o 2 w nocy. Stankiewicz przyznaje, że musiał kumulować energię będąc w stroju swojego bohatera, by starczyło mu jej na cały dzień.
To sprawiało aktorowi największy problem
Z czym miał największy problem? Na początku z oswojeniem, przyzwyczajeniem się do pazurów, które zostały zamontowane mi na stałe. Na czas zdjęć odpadały wszystkie koszule, nie nosiłem ich, bo nie mogłem zapiąć guzików. Niby prozaiczne, ale tak teraz wiem, co czuje kobieta, która ma tipsy – opowiada w rozmowie z Dziennik.pl.
Dodaje, że musiał nauczyć się pracy twarzą, przerysowywania niektórych min. Przydały mi się zajęcia z maski, bo jestem po wydziale lalkarskim. Prawdą jest, że gdy po całym dniu ściągałem charakteryzacje to litr wody spod niej wypływał – mówi.
Sebastian Stankiewicz przyznaje, że grając Szpaka Mateusza wyszukał sobie specyficzny ruch tej postaci. Byłem przygarbiony, więc po całych dniach grania te przykurcze mi zostały i musiałem rozluźnić ciało – wspomina.
Nie ukrywa, że bardzo polubił tę rolę. Jak się dostaję taką postać do grania, to się ona rodzi i na pewien czas zostaje z aktorem. Przez długi czas chodzę i gadam jak ta postać – wyjaśnia aktor.