Na planie filmu „Here. Poza czasem" (tyt. oryg. „Here") spotkali się po latach reżyser Robert Zemeckis i para popularnych aktorów – Tom Hanks i Robin Wright. Razem pracowali przy kultowym już "Forreście Gumpie".
Kilkadziesiąt lat miłości
Współscenarzystą „Here. Poza czasem" jest Eric Roth, który wziął na swój warsztat jedną z powieści graficznych autorstwa Richarda McGuire'a z 2014 roku. Akcja filmu rozgrywa się w pewnym amerykańskim domu na przestrzeni całego stulecia.
Tom Hanks i Robin Wright grają małżonków - Richarda i Margaret. W „Here. Poza czasem" oglądamy ich jako licealistów i jako 80-latków. Twórcy obiecują, że ten film dostarczy mnóstwa wzruszeń.
"Losy kilku pokoleń krzyżują się w jednym miejscu na ziemi, domu, który jest świadkiem wszystkiego co w ich życiu najpiękniejsze i najbardziej dramatyczne, najzabawniejsze i najbardziej poruszające. To tu dla jednych wszystko się zaczyna, a dla innych kończy. Tutaj rozkwita miłość, spełniają się marzenia, rodzą się przyjaźnie, pasje i przychodzą rozczarowania. Twórcom udaje się w niezwykłej filmowej formie uchwycić istotę ludzkiego losu. Jego blaski i cienie, które wszyscy znamy bez względu na to skąd pochodzimy i gdzie przyszło nam żyć" - napisali producenci o filmie.
Najnowocześniejsza technika
Reżyser w tym filmie wykorzystał nowinki techniczne, stosowane w grach komputerowych, serialach i programach telewizyjnych. Podpisał umowę z Metaphysic, firmą, która zajmuje się wykorzystaniem sztucznej inteligencji w przemyśle rozrywkowym. „Here. Poza czasem" jest więc pierwszym projektem, w którym zostaną wykorzystane najnowsze narzędzia sztucznej inteligencji, które w czasie rzeczywistym tworzą maski odmładzające aktorów. Zabieg ten polega na tym, że raz nagrany obraz nie wymaga dopracowywania efektami specjalnymi.
"Odmładzający makijaż"
"Tworząc ten film wiedzieliśmy, że mamy ogromną kolekcję zdjęć sprzed lat Toma Hanksa i Robin Wright w różnym wieku, którą następnie mogliśmy cyfrowo przetworzyć i nałożyć im coś w rodzaju "makijażu", by ich odmłodzić. Na tym efekcie nam zależało i ostatecznie wyszło to dobrze" – wyjaśnił Robert Zemeckis.