"Zachodzi podejrzenie straty na rzecz Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Znacznej straty. Od wyjaśnienia tego jest prokuratura" – powiedział "Gazecie Wyborczej" Grzegorz Łoszewski, który jest jednym z kandydatów na prezesa SPF. "Zarzuty dotyczą zarówno byłej dyrektorki biura SFP, jak i prezesa Jacka Bromskiego" – dodał.

Reklama

Kilka dni temu ukazał się w Onecie wywiad z reżyserkami, członkiniami zarządu SPF Kingą Dębską oraz Karoliną Bielawską. "Pod okiem Jacka Bromskiego działał prywatny folwark" - stwierdza Kinga Dębska. "Czujemy się odpowiedzialne za stowarzyszenie i chcemy bronić jego dobrego imienia. A to, co dzieje się w tej chwili, jest dla nas szokujące. Autor tego horroru to Jacek Bromski, reżyser, producent, scenarzysta" – tłumaczyła reżyserka Kinga Dębska.

Kinga Dębska i Jacek Bromski / AKPA

Reżyser Jacek Bromski stał na czele Stowarzyszenia Filmowców Polskich 28 lat. Pod koniec lutego tego roku zrezygnował z funkcji. W oficjalnym oświadczeniu zamieszczonym na stronie Stowarzyszenia Filmowców Polskich napisał, że „z przykrością" zawiadamia członków organizacji, że postanowił ustąpić przed końcem kadencji. Teraz chce wrócić.

Jacek Bromski odpiera zarzuty

"Zdecydowałem się, ponieważ kilku sensownych kolegów i koleżanek nie chciało zdecydować się na kandydowanie, m.in. ze względu na nieetyczne okoliczności” – mówi Jacek Bromski Dziennik.pl.

"Ten Zarząd, a zwłaszcza kolega Łoszewski, działa od kilku miesięcy na szkodę SFP, a ich rządy doprowadziłyby wręcz do katastrofy. Muszę chronić to, co sami przez lata stworzyliśmy. Audyt został przeprowadzony, oczyszcza mnie z zarzutów, a również wykazuje, że nie ma strat. Kolega Łoszewski twierdzi, że z działalności gospodarczej jest strata 14 mln zł. To dowodzi tylko jego niewiedzy i braku kompetencji, bowiem strata wynika jedynie ze sposobu księgowania, nie jesteśmy nikomu winni żadnych pieniędzy, po prostu nakłady na działalność socjalną – lunche dla seniorów i koła młodych, imprezy okolicznościowe w kinie Kultura, dopłaty do Domów Pracy Twórczej są pokrywane z Funduszu Socjalnego. Te pieniądze mogłyby być księgowane jako zyski kina i restauracji, wtedy te jednostki gospodarcze wykazałyby zysk, ale są księgowane jako wydatki Funduszu” – mówi Jacek Bromski Dziennik.pl.

Reklama

Sprawa św. Mikołaja

W wywiadzie dla Onet.pl Kinga Dębska powiedziała m.in. o Jacku Bromskim: „Był na tyle pewny siebie, że menedżer Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu musiał pro bono udawać św. Mikołaja na prywatnej wigilii u Jacka Bromskiego w domu. Z mojej reżyserskiej perspektywy to nie tylko horror, ale i tragikomedia”.

Jacek Bromski udostępnił Dziennik.pl odpowiedź menadżera Domu Pracy Twórczej w Kazimierzu, dotyczący tej sprawy. „Z Panem Prezesem jesteśmy sąsiadami, mieszkamy kilkaset metrów od siebie, mamy dzieci w tym samym wieku, które znają się i bawią razem jak tylko Państwo Bromscy są w domu pod Kazimierzem. Nie wiecie również, że nie musiałem, tak jak jest opisane w artykule, a sam zaproponowałem, że to zrobię ponieważ we własnym domu w tamte święta również byłem Mikołajem” – napisał.

22 czerwca ma się odbyć walne zgromadzenie Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Odbędzie się wtedy wybór prezesa oraz zostaną przedstawione m.in. sprawozdania Zarządu Głównego i Komisji Rewizyjnej za rok 2023 i sprawozdania z działalności SFP za rok 2023.

Ustępujący prezes i jednocześnie kandydat na prezesa Jacek Bromski przesłał Dziennik.pl swoje exposé. Zaczyna się ono tak: "Jesteście świadkami zdarzeń, które w historii naszego Stowarzyszenia nigdy nie miały miejsca. Donosy tzw. sygnalistów (których dane podobno Zarząd zna, ale nie ujawni!), a więc tak naprawdę pomówienia anonimowych osób oraz opracowane na ich podstawie tzw. Memorandum, posłużyły do bezpardonowej kampanii oszczerstw i szantażu" - napisał w nim.

"W ostatnich dniach Zarząd ogłosił, że złożył zawiadomienie do prokuratury. Treści owego zawiadomienia ani mnie, ani Wam nie ujawnił, choć zrobił to podobno w imieniu Stowarzyszenia.
Znam treść tych anonimów i tzw. memorandum, nie obawiam się konsekwencji osobistych. A próbę wyeliminowania mnie z wyborów w taki sposób przez Kol. Łoszewskiego uważam za niegodną i nieetyczną" - stwierdził Jacek Bromski.

"Czy np. sprawy mobbingu, której poświęcono ponad połowę memorandum, nie dało się wyjaśnić wewnątrz Stowarzyszenia? Czy nie jest znaczące, że do dziś nikt nie wniósł sprawy przeciwko SFP, skoro podejrzewana o mobbing była dyrektor biura już od niemal dwóch lat nie pracuje w Stowarzyszeniu?" - kontynuował ustępujący prezes.

"Czy rzeczywiście spisywanie doniesień przez członków Zarządu na tajnych spotkaniach, utajnianie osób, które te niesprawdzone informacje roznoszą, chodzenie z anonimami na spotkania w Ministerstwie Kultury, do mediów, do polityków, do innych organizacji i wreszcie tryumfalne złożenie ich w prokuraturze na kilka dni przed wyborem prezesa SFP, to działanie na rzecz oczyszczenia i naprawy naszego Stowarzyszenia? Czy też wyraz paniki, że kampania pomówień prowadzona przez ostatnie kilka miesięcy nie zadziałała?" - pyta Jacek Bromski.