Reżyser Jacek Bromski stał na czele Stowarzyszenia Filmowców Polskich 28 lat. Pod koniec lutego tego roku zrezygnował z funkcji. W oficjalnym oświadczeniu zamieszczonym na stronie Stowarzyszenia Filmowców Polskich napisał, że „z przykrością" zawiadamia członków organizacji, że postanowił ustąpić przed końcem kadencji.
Jacek Bromski odszedł, teraz chce wrócić
"Powodów jest kilka, przede wszystkim abstrakcyjna polityka rozbijania środowiska filmowego, atmosfera pomówień, muszę przyznać, bardzo przykra i zniechęcająca, a także wykreowana sytuacja, jakobym to ja był przeszkodą na drodze do osiągnięcia celu jakim są tantiemy z Internetu. Od prawie 30 lat mojej pracy na rzecz środowiska, nigdy nie doświadczyłem takiej skali intryg, które odbierają mi chęć do pracy na rzecz innych. W celu wyjaśnienia wszystkich spraw zdecydowaliśmy się powołać niezależny audyt w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich" - napisał wtedy m.in. Jacek Bromski. Teraz Jacek Bromski chciałby powrócić do kierowania Stowarzyszeniem Filmowców Polskich.
W gronie kandydatów do objęcia stanowiska prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich znaleźli się: aktor i producent Arkadiusz Wojnarowski, operator Michał Bukojemski, scenarzysta Grzegorz Łoszewski, reżyser i scenarzysta Radosław Piwowarski, operator Andrzej Ślązak oraz reżyser, producent i scenarzysta Jacek Bromski.
Horror w SPF
Wiceprezeski SFP Kinga Dębska, reżyserka filmów jak m.in. "Moje córki krowy" czy "Zabawa, zabawa", oraz Karolina Bielawska, reżyserka dokumentu "Mów mi Marianna" czy przygotowywanej fabuły "Dzięcioł i Violetta" o Violetcie Villas udzieliły właśnie Onetowi wywiadu. Opowiadają w nim o
o nadużyciach, do których miało dochodzić w największej organizacji zrzeszającej ludzi tworzących polskie kino.
"Czujemy się odpowiedzialne za stowarzyszenie i chcemy bronić jego dobrego imienia. A to, co dzieje się w tej chwili, jest dla nas szokujące. Autor tego horroru to Jacek Bromski, reżyser, producent, scenarzysta" - stwierdziła Kinga Dębska.
"Nie zamierzamy przekreślać jego ogromnych zasług dla środowiska filmowego i polskiego kina, są one niepodważalne. Ale niestety jest też druga strona działań prezesa SFP. Szokująca. Nie chcemy i nie możemy być sędziami w tej sprawie. Żeby było jasne – rozmawiamy tylko o tym, co udało nam się potwierdzić. Nie możemy mówić o informacjach niepotwierdzonych. Możliwych wykroczeń zgłoszonych przez sygnalistów jest dużo. Istnieje znaczące prawdopodobieństwo wyrządzenia dużej szkody stowarzyszeniu i reprezentowanym przez tę organizację twórcom. Są to sprawy natury moralnej i prawnej, dlatego musimy je wyjaśnić. Musimy też chronić sygnalistów" - tłumaczy w wywiadzie dla Onetu Karolina Bielawska. Reżyserki mówią o docierających do nich informacjach o możliwym mobbingu, nepotyzmie, o nieprawidłowościach finansowych. "Pod okiem Jacka Bromskiego działał prywatny folwark" - stwierdza Kinga Dębska.
Trudne dochodzenie
Jak podkreślają rozmówczynie Onetu, "Jacek Bromski odciął nas od dostępu do wielu dokumentów. Chcieliśmy zrobić rzetelny audyt, ale prezes postanowił zorganizować go sobie sam". "Jacek Bromski jest prezesem i choć złożył rezygnację z funkcji w lutym tego roku, to wciąż wszystko kontroluje. Zarząd nie ma dostępu nie tylko do dokumentów, ale również nie ma możliwości poinformowania członków o sytuacji" - podkreśla Karolina Bielawska.
Jacek Bromski mówi o próbie "wrogiego przejęcia" SFP. "Jacek Bromski wszelkimi sposobami próbuje zamieść sprawę pod dywan i zamknąć nam usta. Blokuje możliwość poinformowania członków o sytuacji w SFP" - stwierdza Karolina Bielawska.
"Sytuacja polskiego kina w czasach rządów PiS nie była czarno-biała. Dziś ze smutkiem obserwujemy, jak Jacek Bromski stosuje dokładnie te same metody, co poprzednia władza" - mówi Bielawska Onetowi.