Jak wyjaśniła na czwartkowym briefingu prasowym Renata Czarnkowska-Listoś z inicjatywy Kobiety Filmu, środowisko filmowców jest zaniepokojone wyborami nowego dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, ponieważ jako "kolejna instytucja kultury może zostać upolityczniona". "Mnóstwo takich prób już podjęto, dlatego dla nas filmowców najważniejszą rzeczą jest zachowanie autonomii. Nie chcemy, aby PISF stał się instytucją polityczną, to musi być instytucja sztuki" - powiedziała.
Producentka dodała, że ważne jest, aby dyrektorem instytucji został fachowiec. "To zagwarantuje polskiemu kino niezależność. (...) Naszym niepokojem jest to, że coraz więcej instytucji w Polsce jest prowadzonych i zarządzanych nie przez profesjonalistów, tylko ludzi związanych z polityką. W przypadku sztuki jest to sprawa zabójcza" - podkreśliła.
Zdaniem Agnieszki Holland w ogłoszeniu konkursu na dyrektora PISF "w trybie niebywale szybkim" chodziło o wymianę kadrową. "Sposób procedowania i ogłoszenia konkursu na nowego dyrektora PISF i terminy, jakie miał ewentualny kandydat na przygotowanie się, były takie, że nikt poważny i odpowiedzialny nie zgodziłby się występować w takiej roli - poza Izabelą Kiszką-Hoflik, która pracowała w tym Instytucie od początku na odpowiedzialnych stanowiskach i dała się poznać jako osoba kompetentna. Tutaj zobaczyliśmy pewną szansę, że przynajmniej nie będzie tak, że przyjdzie politruk, który to wszystko rozwali i Instytut przestanie funkcjonować" - dodała.
Jej zdaniem "nie ma w III RP innej instytucji kultury, która miałaby taką historię sukcesu". "W ciągu 12 lat udało się doprowadzić do tego, że polskie kino wstało z popiołów i z zupełnie nieistniejącej kinematografii stało się wyjątkowe pod względem finansowym, ilości produkowanych filmów oraz pod względem jakości i sukcesów zarówno w kraju, jak i zagranicą. Na mapie europejskiej jest to w tym momencie jedna z najbardziej cenionych kinematografii i mogę powiedzieć to z pełną odpowiedzialnością, jako przewodnicząca od czterech lat Europejskiej Akademii Filmowej" - oceniła.
"Ciągle powtarza się ten błąd, że ktoś pisze o Państwowym Instytucie Sztuki Filmowej. PISF nie jest państwowy, PISF jest polski. Państwo ma tutaj według zasad wyłącznie rolę kontrolną. Kino polskie nie jest finansowane z budżetu, ale z pewnego rodzaju ekosystemu. Na budżet Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który współfinansuje produkcję, promocję i edukację filmową, składają się poszczególni udziałowcy rynku filmowego - (...) najróżniejsze telewizje, kablówki, VoD, dystrybutorzy, kiniarze itd. (...) W tej chwili wszyscy ci ludzie to patrioci polskiego kina, którzy chcieliby, aby jego status został zachowany. W momencie, w którym z PISF stanie się coś takiego, jak stało się np. z Telewizją Polską - kiedy się okaże, że ta instytucja ma być ramieniem partii rządzącej i tubą propagandową - entuzjazm osłabnie" - podkreśliła reżyserka.
Zdaniem Holland "w tym momencie może dojść do rozpadu PISF, czego boimy się najbardziej". "Nie można zniszczyć tej instytucji, aby nasi koledzy, zwłaszcza młodsi, którzy nie tak dawno weszli do kina - i weszli szturmem artystycznym, pokazując że nowe pokolenia są bardzo utalentowane i bardzo oryginalne - nie wpadli w jakiś rodzaj pustki i smuty, żebyśmy wszyscy mieli możliwość wyrażać się artystycznie w sposób wolny i osobisty i żeby nie byli w potrzasku ideologicznej czy personalnej cenzury, która niestety już zaczyna w naszym kraju obowiązywać" - dodała.
Holland nie odpowiedziała wprost, który z trzech kandydatów pozostałych w konkursie - Andrzej Jachimczyk, Radosław Śmigulski i obecna p.o. dyrektora PISF Izabela Kiszka-Hoflik - powinien poprowadzić Instytut. "Trzeba popatrzeć na ich biografię i dotychczasowe osiągnięcia, na ich znajomość funkcjonowania tego typu instytucji" - dodała.
Podania nazwiska pożądanego dyrektora odmówiła także Renata Czarnkowska-Listoś z Kobiet Filmu. Jednak, jak powiedziała, w środę zostało wysłane pismo popierające "najlepszego profesjonalnego kandydata według środowiska filmowców".
"Od samego początku próbowaliśmy - nie tylko nasza grupa, ale całe środowisko - prowadzić dialog. Wszystkie odpowiedzi i spotkania wydają nam się w tym momencie działaniami pozorowanymi. Nasze listy spotkały się na początku ze zrozumieniem, a później z lekceważeniem. Dotyczyło to zwolnienia dyrektor Sroki, parytetów, Rady PISF. Pozostajemy z nadzieją, (...) że list środowiska wystosowany przez wszystkich najważniejszych przedstawicieli szkół filmowych, organizacji, związków zawodowych, kobiecych czy twórczych zostanie wzięty przez pana ministra pod uwagę, gdy będzie pan decydował o wyborze dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej" - dodała.
Według nieoficjalnych informacji najprawdopodobniej nowym szefem PISF ma zostać Radosław Śmigulski - dyrektor generalny Syrena Films ("Rewers", "Matka Teresa od kotów", "Kac Wawa"), były członek zarządu Totalizatora Sportowego.
Komisja Konkursowa do przeprowadzenia konkursu na dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej po raz kolejny spotkała się w czwartek. W jej składzie znaleźli się: Krzysztof Zanussi, Alicja Grawon-Jaksik, Jan Pawlicki, Krzysztof Turkowski, Mariusz Łukomski, Igor Ostrowski, Barbara Kwiatkowska-Przybyła, Włodzimierz Niderhaus, Rafał Wieczyński, Piotr Dumała i Michał Góras.
Konkurs na nowego dyrektora PISF został ogłoszony pod koniec października. 9 października, pomimo negatywnej opinii Rady PISF, z funkcji dyrektora PISF przed upływem kadencji została odwołana Magdalena Sroka. MKiDN argumentowało zwolnienie Sroki "naruszeniem przez nią podstawowych obowiązków na zajmowanym stanowisku oraz naruszeniem przepisów prawa w związku z listem dyrektor PISF do Christophera J. Dodda, prezesa Stowarzyszenia Amerykańskich Producentów Filmowych". Według ministra kultury, Sroka naraziła na szwank wizerunek Polski i polskich instytucji kultury na arenie międzynarodowej.