Zmysły i zabawy w Cannes. Przeboje i porażki słynnego festiwalu [ZDJĘCIA]
1
Media
2 Publiczność mocno podzielił pokaz historycznego "Zabójcy" Tajwańczyka Hou Hsiao-Hsiena – "arcydzieła formalizmu" lub dzieła "pięknego, ale pozbawionego zalążka zrozumiałej fabuły". Z cieplejszym przyjęciem spotkało się zaś "Mountains May Depart" Chińczyka Jia Zhang-ke – saga o rodzinie i tożsamości we współczesnym, rozpiętym między tradycją a nowoczesnością świecie.
Media
3 Kontrowersje wzbudził natomiast nowy film Denisa Villeneuve'a "Sicario". Dla jednych klimatyczny, gęsty obraz emocji towarzyszących młodej agentce uczestniczącej w antynarkotykowej akcji w Meksyku. Dla innych – film ślizgający się po faktach, niepogłębiony psychologicznie. Mnie porwał – Kanadyjczyk ma unikalny talent do mądrego podkreślania psychologicznych meandrów mistrzowsko sfilmowanym, sprawnie zmontowanym obrazem.
PAP/EPA / CANNES FILM FESTIVAL HANDOUT
4 Do kategorii filmów zmysłowych należą z pewnością "Carol" Todda Haynesa i "Młodość" Paolo Sorrentino. Pierwszy z nich to osadzona w latach 50. historia romansu dwóch kobiet. Starsza gospodyni domowa (Cate Blanchett) i młodsza pracownica domu towarowego (Rooney Mara) wkraczają na teren, którego topografii nie zna żadna z nich. Zachwycające zdjęcia, scenografia, nastrój i prawdziwa emocjonalna bomba – nic dziwnego, że w rankingu magazynu "Screen" film Haynesa wciąż jest na prowadzeniu.
Media
5 Ciekawe były także anglojęzyczne debiuty dwóch europejskich twórców. Grek Yorgos Lanthimos ("Kieł") pokazał w Cannes "Homara" ("The Lobster"), Joachim Trier ("Oslo, 31 sierpnia") – "Głośniej od bomb". Obaj wyszli z tego sprawdzianu zwycięsko, choć nie bez siniaków i blizn. Lanthimos opowiada historię niedalekiej przyszłości, gdzie single nieumiejący znaleźć sobie pary skazywani są na życie w skórze wybranego zwierzęcia. W pozornie futurystycznych ramach ubiera aktualną obserwację ludzkiej natury i społecznych tendencji, jak zwykle z wyczuwalną nutą specyficznego humoru i ironii. Z kolei Trier skupia się na losach rodziny, która po tragicznej śmierci matki próbuje na nowo się poskładać, przeformułować, z mniejszymi i większymi sukcesami.
PAP/EPA / CANNES FILM FESTIVAL HANDOUT
6 Niepasującą do żadnych konkursowych typologii propozycją był wstrząsający węgierski "Syn Szawła". To próba spojrzenia na obozowe doświadczenie od środka, oczami pracującego w Sonderkommando więźnia, który pewnego dnia wśród gazowanych ofiar wypatruje własnego syna. Emocjonalna manipulacja czy jedyna metoda mówienia o "niewypowiadalnym"?
Media
7 Poza konkursem było nieco weselej. Poziom trzyma Woody Allen. Nie spodziewajmy się innowacji i zwrotów, jak choćby we wstrząsającym "Blue Jasmine". Tym razem mistrz wraca do kina lekko jowialnego, anegdotycznego, spod znaku melancholijnej "Miłości w blasku księżyca" czy "Match Point". Starszy mężczyzna, filozof w rozterce, dwie adoratorki, śmierć i tajemnica. Brzmi znajomo, prawda?
Media
8 Bardziej kontrowersyjną pozakonkursową propozycją była "Amy" Asifa Kapadii. Dokument poświęcony tragicznie zmarłej piosenkarce odsłania przed widzami całkowicie nieznane fakty z jej życia i na nowo buduje historię, pokazując nie ikonę, gwiazdę – ale człowieka. To poruszające kino, po którym chce się rozmawiać, nawet jeśli te rozmowy bywają trudne.
Media
9 Mniej obciążającym, ale bynajmniej nie błahym pokazem była obowiązkowa canneńska premiera animacji z dużego studia. W tym roku debiutowało tu "W głowie się nie mieści", powstałe we współpracy Disney-Pixar. Film dla dzieci, który sprawi ogromną frajdę dorosłym. Mądra i wnikliwa opowieść o dorastaniu, emocjonalnej burzy nastolatka. Imponujący przepięknym, fantazyjnym światem przedstawionym, pełnym zabawy, melancholii i magii, jaka cechuje wyobraźnie wrażliwców bez względu na wiek.
© Disney Enterprises, Inc. All Rights Reserved
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję