"Wilhelmi nie uciekając całkiem od karykaturalnych tonów, odkrył w tytułowym łajdaku, awansującym dzięki przypadkowi i ludzkiej głupocie, kogoś zupełnie innego. W mistyfikatorze rozpoznajemy chwilami szarego, zgnębionego przez życie człowieka, który próbuje się „odkuć” za wszystkie klęski i upokorzenia” - zachwycał się jego kreacją w "Karierze Nikodema Dyzmy” jeden z krytyków. Od początku kariery Roman Wilhelmi (1936 – 1991) grywał tzw. mocnych facetów. Jeszcze jako student warszawskiej PWST wystąpił w głośnej etiudzie dokumentalnej Edwarda Skórzewskiego i Jerzego Hoffmana "Uwaga, chuligani!” z 1955 roku, a dwa lata później pojawił się w epizodycznej roli powstańca w "Eroice” Andrzeja Munka.

Reklama

Pierwszą ważną kreacją sceniczną był Stanley Kowalski w "Tramwaju zwanym pożądaniem” Tenessee Williamsa w reżyserii Aleksandra Bardiniego w stołecznym Teatrze Ateneum (1959). Od tego momentu Wilhelmiego zaczęto nazywać "polskim Marlonem Brando”, zarówno ze względu na fizyczne podobieństwo obu aktorów, jak i podobny sposób ekspresji. Świetne kreacje sceniczne aktor stworzył także m.in. w "Peerze Gyncie” Ibsena, "Szewcach” Witkacego, "Tragicznych dziejach doktora Faustusa” Marlowe’a i – przede wszystkim – McMurphy’ego w wyreżyserowanym przez Zbigniewa Hubnera na deskach warszawskiego Teatru Powszechnego "Locie nad kukułczym gniazdem” (1977). Wielką popularność zdobył rolą porucznika Olgierda w serialu "Czterej pancerni i pies” (1966). Dla masowej widowni czołgistą Ludowego Wojska Polskiego przestał być dopiero po premierze "Kariery Nikodema Dyzmy” (1980).

Znakomicie dawał sobie radę w różnych konwencjach. Zagrał m.in. Fornalskiego, zdemoralizowanego szefa kelnerów w luksusowym hotelu w "Zaklętych rewirach” Janusza Majewskiego, adaptacji prozy Henryka Worcella, i bandytę Pochronia w skandalizujących "Dziejach grzechu” Waleriana Borowczyka według Żeromskiego (1975). Był inżynierem Zarembą w "Sprawie Gorgonowej” Majewskiego (1977) i Brońskim w "Bez znieczulenia” Wajdy (1978). Zagrał też główną rolę dziennikarza Irona Idema w filmie s.f. Piotra Szulkina "Wojna światów” według Herberta G. Wellsa. Jego ostatnią ekranową rolą był Adalbert Grzymała w filmie o francuskich latach Chopina "Błękitna nuta” w reżyserii Andrzeja Żuławskiego z 1990 roku. Roman Wilhelmi zmarł w 1991 roku. Kilka lat temu w ankiecie „Polityki" na najważniejszych aktorów polskich XX wieku zajął 8. miejsce.