Najpierw jednak zaprasza nas nad sielską rzekę, gdzie ojciec z synem cieszą się wspólnym wypadem na ryby. Atmosfera rodem z kina familijnego sprawia, że jedyne, czego możemy się spodziewać, to tragedia. Kiedy obaj panowie wracać będą do domu, samochód prowadzony przez Kale’a wypadnie z drogi, a rodzic zginie w wypadku. Wydarzenie to zaważy na życiu młodzieńca, który kilka miesięcy później w afekcie pobije nauczyciela, za co skazany zostanie na areszt domowy. Ze specjalną opaską na nodze nie może wyjść z domu dalej niż na 30 metrów. Unieruchomiony, zamknięty w swoim pokoju chłopak oddaje się więc grom komputerowym, albo - gdy matki nie ma - podglądaniu sąsiadów, m.in. pana Turnera, którego "Kale sam w domu" podejrzewa o to, że jest seryjnym zabójcą.
Historia wydaje się znajoma. Bohater o ograniczonej możliwości poruszania się na tropie mordercy to znak rozpoznawczy "Okna na podwórze" Hitchcocka. Jest w klasyku scena, w której jedna z drugoplanowych postaci, opiekunka Jeffa - Stella konstatuje, że "staliśmy się narodem podglądaczy". 50 lat później voyeuryzm okazuje się kluczem do zrozumienia kultury epoki telewizji. Dzisiejszy podglądacz, tu ucieleśniany przez krnąbrnego nastolatka, dysponuje wszelkimi zdobyczami techniki, obserwowany obraz utrwala za pomocą cyfrowych kamer, a dzięki swym przyjaciołom, komputerowi i wszystko mającej komórce prowadzi prywatne śledztwo.
Od lat 50. zmieniło się zatem wiele, ale nie fabularny schemat, który twórcy bez litości ogrywają.

W filmie Caruso znajdziemy jeszcze trochę psychologicznych banałów o chłopcu, który traci ojca i przeżywa swą tragedię, szczyptę romansu przeznaczonego głównie dla nastoletnich widzów i stały zestaw chwytów wykorzystywanych we współczesnym thrillerze. Tylko tytułowego "Niepokoju" jakoś zabrakło - autorzy niczym nas nie zaskakują, przeciwnie - ani na moment nie tracimy kontroli nad ekranową rzeczywistością. Zaskakują jedynie dobre kreacje aktorskie: Carrie-Anne Moss w roli matki, niedocenianego Davida Morse’a jako domniemanego mordercy i wcielającego się w postać Kale’a Shii LaBeoufa - nowej hollywoodzkiej gwiazdy, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa powinna niedługo rozbłysnąć. Nie tym razem jednak, bo scenariusz Carla Ellswortha każe mu grać tylko kilkoma, zamiennie używanymi minami.

Caruso nie wykorzystał aktorskiego talentu młodzieńca z Los Angeles, podobnie jak zmarnował potencjał całej historii. "Niepokój" mógł być opowieścią o tym, jak medialny dyktat zmienia naszą świadomość, dając pożywkę dla wyobraźni. Mógł traktować o rzeczywistości niezliczonych Wielkich Braci, jednak reżyser wolał pójść wydreptaną, nudnawą ścieżką ku historyjce o złym mordercy, romansie i amatorskim śledztwie. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby dobrze ograł konwencję filmowego thrillera i postraszył widzów, zasiewając w nich ziarno niepokoju. Tymczasem jego "Niepokój" to film doskonale konwencjonalny, który ogląda się całkiem przyjemnie, a potem szybko o nim zapomina.


Niepokój

USA 2007; Reżyseria: D.J. Caruso; Obsada: Shia LaBeouf, Sarah Roemer, Carrie-Anne Moss, David Morse;
Dystrybucja: UIP; Czas: 104 min.









Reklama