Co więcej, na jego komórkę dzwoni tajemnicza kobieta, która planuje każde jego posunięcie. By przeżyć - Jerry musi słuchać jej rozkazów. Staje się tym samym częścią potężnego spisku wymierzonego w rząd Stanów Zjednoczonych.

Reklama

"Eagle Eye" to spiskowo-paranoiczny thriller, który za wszelką cenę chciałby być czymś więcej niż prostą rozrywką. Niestety, nie jest.

Poprzedni film ("Niepokój", także z LaBeoufem w roli głównej) DJ Caruso próbował - z nie najgorszym skutkiem - nakręcić jako Hitchcockowski thriller dla młodzieży. Tym razem raczej mierzył nowoczesny odpowiednik Coppolowskiej "Rozmowy", ale efekt przypomina raczej nieco słabsze wcielenie "Wroga publicznego". Pierwsza połowa filmu rzeczywiście trzyma w napięciu. Gorzej robi się później, gdy dochodzi do rozwiązania całej zagadki, zmieniającego opowieść z dynamicznego thrillera w... No właśnie, ni to "Matrix", ni cyberpunk, ale też w żadnej mierze realistyczny dramat sensacyjny. Ostrzeżenie przed zbyt wielkim zaufaniem pokładanym w nowoczesnych technologiach jest aż nadto czytelne (ale to przerabiał już ćwierć wieku temu James Cameron). Dyskusja, do jakiego stopnia można inwigilować obywateli kraju, by zapewnić im bezpieczeństwo - niemrawa, ale za to spiętrzenie nieprawdopodobieństw przekracza normy przyzowitości. Nie warto więc nawet udawać, że w ogóle ogląda się film o jakichkolwiek ambicjach. Lepiej wyłączyć myślenie, zapomnieć o fabularnych mieliznach i beztrosko wczuć się w rozpędzoną akcję. Wtedy przynajmniej zostaje charyzma Shii LaBeoufa, uroda partnerującej mu Michelle Monaghan oraz Billy Bob Thornton i Rosario Dawson w rolach drugoplanowych. Tylko tyle i - skoro mowa o kinie klasy B - aż tyle.

"Eagle Eye"
USA/Niemcy 2008; reżyseria: DJ Caruso;
obsada: Shia LaBeouf, Michelle Monaghan, Billy Bob Thornton, Rosario Dawson;
czas: 117 min; dystrybucja: UIP
Premiera 17 października