"Nie wiem, jak w ogóle można być z siebie zadowolonym, taka jest już moja natura. Zawsze staram się wszystko dokładnie analizować i może przez to jestem wiecznie nieusatysfakcjonowany. Zawsze chcę, aby wyszło jak najlepiej, więc nie wiem, jaka jest na to odpowiedź. Wiem jednak, że ona istnieje i że warto jest jej szukać" – oznajmił 43-letni aktor w wywiadzie.
Craig, którego w przyszłym roku będzie można po raz trzeci zobaczyć, jako Jamesa Bonda w produkcji "Skyfall", przyznaje, że nadal nie może uwierzyć, że to jego obsadzono w roli tego najsłynniejszego brytyjskiego szpiega.
"To niesamowite, że w takim momencie mojej kariery, kiedy gra w filmach i praca ze wspaniałymi reżyserami dawała mi po prostu przyjemność, dostałem szansę zrobić coś, do czego nie miałem ani punktu odniesienia, ani doświadczenia. Zaangażowałem się w to w pełni i okazało się to sukcesem. Nie mam jednak pojęcia, jak do tego doszło" – wyznał gwiazdor, a prywatnie mąż aktorki Rachel Weisz.
Wybór Craiga na aktora grającego Jamesa Bonda wzbudził skrajne reakcje. Liczni przeciwnicy Bonda-Craiga uważają, że nie spełnia on podstawowych wymogów fizycznych. Na długo przed premierą Casino Royale powstały w internecie dziesiątki stron zrzeszające ludzi przeciwnych Craigowi. Sam aktor twierdzi, że wcielanie się w postać najsłynniejszego szpiega wszech czasów traktuje nie jako wiekopomną misję, lecz pracę jak każdą inną. Na jednej z konferencji prasowych powiedział także, że nie ćwiczył przed lustrem kwestii typu "My name's Bond. James Bond".