"Nostalgia"
Mario Martone otwiera swój film cytatem z Pasoliniego: "Wiedza jest zawarta w nostalgii. Nie posiądzie jej, kto się nigdy nie zatracił". Zaraz potem i my, widzowie, zatracamy się w historii bohatera niczym w dobrej literaturze. Skądinąd film stanowi adaptację powieści Ermanna Rei.
Przy czym - jak na kino przystało - zatracamy się nie tylko w fabule, ale i w surowym pięknie kadrów Paola Carnery, i w rewelacyjnej roli Pierfrancesca Favina, który koncertowo ucieleśnia tytułowe uczucie, nieoczywiste wszak.
Zarówno aktora, jak operatora znamy między innymi z mafijnej "Suburry", lecz tu obaj prezentują się od łagodniejszej, bardziej melancholijnej strony. Widać to już w pierwszych scenach, gdy Felice przemierza po zmierzchu kręte brukowe uliczki enklawy Rione Sanità. Sposób, w jaki przygląda się mijanym domom czy knajpom, sugeruje, że już tu kiedyś był. I faktycznie - szybko okazuje się, że nasz protagonista stąd właśnie pochodzi i teraz wraca do miejsca swojego dzieciństwa po czterdziestoletniej nieobecności.
O Rione Sanità, dzielnicy kamorry i katakumb, nie tylko turyści, ale i przeciętni neapolitańczycy mają blade pojęcie. A zarazem to paradoksalnie "kwintesencja Neapolu, poza dobrem a złem" – jak pisał Pietro Treccagnoli na łamach "Gazzetta Italia".
Felice też zwiedzi katakumby - po raz pierwszy w życiu - jak również stanie oko w oko z lokalnym mafiozem, a swoim najlepszym przyjacielem z lat młodzieńczych, Oreste (Tommaso Ragno). Ale pierwsze kroki skieruje do bardzo już leciwej matki (Aurora Quattrocchi) - i moment ich powitania po wieloletniej rozłące, a szczególnie późniejsza scena, gdy syn myje matkę, jak niegdyś ona jego, należą do najładniejszych, najbardziej czułych obrazów relacji matczyno-synowskich, jakie widziało kino.
Martone w ogóle ma rękę do scen urokliwie sentymentalnych, ale nigdy nie kiczowatych. Retrospekcje z burzliwej przeszłości Felice i Oreste rejestruje na analogowej kamerze Super 8, uzyskując efekt starego domowego wideo. Kapitalne są także neorealistyczne chwile quasi-spontanicznych rozmów bohatera z lokalnym księdzem (Francesco Di Leva) lub innymi tubylcami. Przepiękny jest fragment, gdy miejscowa młodzież socjalizuje się poprzez taniec, czemu bohater błogo się przygląda. Albo nawet długie ujęcia Felice powoli idącego przez gwarny plac targowy - wszystko to pracuje na organiczny klimat filmu.
Ciekawe, że najbardziej banalnie wypada sensacyjny wątek nemezis. Wzięty, rzecz jasna, z książkowego pierwowzoru i teoretycznie potrzebny do przesłania, że nostalgia, jak Neapol, bywa piękna, ale i zgubna. Jednakże na ile tak naprawdę niezbędny - trudno orzec, jako że Ragno gra doskonale, jak wszyscy tutaj, tyle że gra też kliszę. A film pozostaje najlepszy w momentach, gdy Felice po prostu szwenda się po mieście.
Gdzie zobaczyć: w kinach