Film Yatesa to idealny Tarzan na nasze czasy – sprawnie zrealizowane, ciekawie opowiedziane kino przygodowe z fantastycznymi zdjęciami, spektakularnymi scenami akcji, dużą dawką humoru i dobrymi aktorami. Wakacyjna rozrywka w najczystszej formie, w którą bez zbytniego patosu twórcy wplatają wątek poważniejszy – zderzenia dwóch cywilizacji, bowiem Kongo chce spacyfikować król Belgii. Na jego zlecenie działa kapitan Rom, czyli Christoph Waltz, znów obsadzony w roli najczarniejszego z charakterów. Oby po raz ostatni, bo robi się nudny.
Show kradnie mu wyluzowany Samuel L. Jackson, jako amerykański najemnik Williams czujacy się niczym ryba w wodzie. Dla rezolutnej Margot Robbie można w sekundę stracić głowę. Niedawny zaś wampir Alexander Skarsgård imponuje muskulaturą i sprawnością fizyczną. Jest przy tym zadumanym Tarzanem po przejściach, który – choć bardzo by chciał – nie czuje się dobrze w butach Johna Claytona III, Lorda Greystoke. W retrospekcjach poznajemy historię jego życia wśród małp i miłości do Jane, ale też dowiadujemy się dlaczego krwi szlachetnego dzikusa pragnie wódz jednego z plemion?
Wracając do Afryki król dżungli wpada bowiem w pułapkę zastawioną przez jego wrogów… Przeciwnicy Tarzana nie wiedzą jednak na kogo się porywają i jak wielu ma przyjaciół (nie tylko na dwóch nogach). A i wśród widzów z pewnością zdobędzie nowych.
Tarzan: Legenda | USA 2016 | reżyseria: David Yates | dystrybucja: Warner Bros. | czas: 109 min