"3 serca" cierpią na dolegliwości, którym nie zaradziłby nawet profesor Religa. W opowieści o kuriozalnym ménage à trois urągający logice scenariusz zyskał adekwatne towarzystwo dyletanckiej reżyserii. Jacquot inscenizuje kolejne akty dramatu psychologicznego, tak jakby realizował niskobudżetowy horror dla wytwórni Troma. W większości scen nadekspresyjnym reakcjom bohaterów towarzyszy karykaturalnie złowieszcza muzyka i przyprawiające o zawał serca dialogi. Nic dziwnego, że "3 serca" zyskały miano największego pośmiewiska tegorocznego festiwalu w Wenecji.
Śmieszność filmu Jacquota wydaje się o tyle bolesna, że absolutnie niezamierzona. "3 serca" to jednocześnie Balzak dla gówniarzy i płytka wariacja na temat kina płynącego z prądem francuskiej Nowej Fali. Z pozoru wszystko wygląda jak w dowolnym filmie Truffauta bądź Rohmera: skomplikowana historia namiętności i zdrady co jakiś czas zostaje ubarwiona o wypowiedzi elokwentnego narratora. Jednak inaczej niż choćby w "Julesie i Jimie", u Jacquota nie ma mowy o emocjonalnym autentyzmie.
Bohaterowie – choć teoretycznie uwikłani w gorący romans – zachowują się jak nieleczeni anemicy. Trudno uwierzyć, że tak mało atrakcyjny scenariusz przywabił na plan plejadę najlepszych francuskich aktorów z Catherine Deneuve na czele (Charlotte Gainsbourg, Benoît Poelvoorde, Chiara Mastroianni). Rozwiązanie tej zagadki musi kryć się zapewne w słowach męża artystki Marcella Mastroianniego: – Zawsze przyjmowałem tylko takie propozycje, które były zgodne z mym artystycznym, moralnym i obywatelskim światopoglądem, chyba że… potrzebny mi był większy basen. Po obejrzeniu "3 serc" członkowie obsady powinni zorientować się jednak, że tym razem sięgnęli dna.
3 SERCA | Belgia, Francja, Niemcy 2014 | reżyseria: Benoît Jacquot | dystrybucja: Best Film | czas: 106 min