Wpisana w ramy komedii romantycznej historia uwodzi rozlicznymi nawiązaniami do klasyki filmu i literatury (z niemal dosłownymi cytatami ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów"). Jej twórcy tak bardzo oglądają się jednak na postaci z historii kultury, że zapominają nadać cech oryginalności portretowanym bohaterom.

Reklama

On (Clive Owen) jest anglistą z rozbitym przez alkohol związkiem. Ona (Juliette Binoche) uczy w tej samej szkole plastyki, porusza się o kulach, cierpiąc na reumatyczne dolegliwości. Chociaż wydaje się, że się nie znoszą, romans tej dwójki jest nieunikniony. Ale czymże byłaby komedia romantyczna, gdyby gołąbkom od razu dano pofrunąć do gniazda?

Starcie z innymi przeciętnymi tytułami w tym gatunku "Wypisz, wymaluj… miłość" wygrywa mocnymi dialogami. Anglista zasypuje widza komicznie wplątanymi w swoje wypowiedzi kwestiami z Prousta czy Whartona, które – z werwą i inteligencją – ripostuje bohaterka kobieca. Te intertekstualne przekomarzania pozwalają utrzymać uwagę odbiorcy. Ale już zacięcie socjologiczne tej historii drażni swoją naiwnością. Twórcy wybierając na romans bohaterów amerykański high school, nie postarali się, by nadać mu choć odrobinę realności. W filmowym uniwersum współczesna młodzież jest tak zblazowana, że zajmuje się głównie romansem swoich nauczycieli. Chyba żyjemy w dwóch różnych światach, drodzy twórcy.

WYPISZ, WYMALUJ… MIŁOŚĆ | USA 2013 | reżyseria: Fred Schepisi | dystrybucja: Kino Świat | czas: 111 min