Niestety, Martin Duba zdaje się cierpieć na deficyt jednego i drugiego. Jego film to śmiertelnie poważne widowisko z proekologicznym przesłaniem. Oto tytułowa mućka z kilkoma koleżankami uciekają ze stajni czeskiego rolnika po tym, jak pojawiły się u nich objawy choroby szalonych krów. Zwierzęta muszą przetrwać w lesie, gdzie próbuje je odstrzelić ekipa opętanego leśniczego.
Szanse są wyrównane. Ludzie i krowy w świecie przedstawionym obdarzeni są podobnym ilorazem inteligencji (mogłoby zabraknąć skali, dolnej skali). Nic więc dziwnego, że poszukiwania ciągną się w nieskończoność. Niestety, twórcy nie potrafią nadać im dramatyzmu. Pomiędzy kolejnymi scenami z łaciatymi bohaterkami prezentują więc – w zamyśle bardziej dramatyczne – sceny familijne, z życia właściciela gospodarstwa i jego bliskich. Ale i one wyprane są ze wszelkich emocji. Aktorzy wyraźnie się męczą, wypowiadając infantylne kwestie i zachowując się wbrew wszelkiej logice, jakby sami cierpieli na jakąś przypadłość z szaleństwem w nazwie.
Nie radzą sobie też krowy, które – jak to krowy – nie mają nic do powiedzenia. Ich ekspresja ogranicza się do maślanego spojrzenia, ewentualnie przeżucia siana. Podsumowując 2013 rok w kinie, magazyn "Total Film" przyznał swoje nagrody dla najlepszych zwierzęcych "aktorów". Krowy z "Bella Mia" w plebiscycie nie miałyby szans nawet na nominację. Żeby je nagrodzić, trzeba byłoby stworzyć odpowiednik Złotych Malin dla czworonogów.
Niesławna statuetka należałaby się też twórcom za kompletnie zmarnowany potencjał komediowy drzemiący w tej historii. No, chyba że zabawne miało być opracowywanie taktyki polowania. Nawiedzeni myśliwi, którzy służyli w kontyngencie w Afganistanie, dochodzą do wniosku, że rozprawią się z bydłem dokładnie w taki sam sposób jak z Talibami. Zważywszy na fakt, że scenariusz filmu oparto na prawdziwej historii, ta budząca konsternację scena nie świadczy zbyt dobrze o naszych południowych sąsiadach.
W ogóle trudno uwierzyć, że to, co pokazał nam Duba, miało miejsce w rzeczywistości. "Bella Mia" bardziej od anegdoty przypomina rozwleczony seksistowski dowcip w stylu "Ile blondynek potrzeba, żeby wymienić żarówkę". Tutaj blondynki zamieniono na myśliwych, a wymianę żarówki – na polowanie na krowy.
BELLA MIA | Czechy, Polska 2013 | reżyseria: Martin Duba | dystrybucja: Fundacja Magellan | czas: 88 min