Duński reżyser zrobił to, co potrafi najlepiej. W swoich wysiłkach okazał się zresztą jeszcze bardziej radykalny niż przy okazji słynnego "Festen". W tamtym filmie poprzestał na ukazaniu patologii toczącej pojedynczą rodzinę. Za sprawą "Polowania" Vinterberg udowadnia, że wirus ślepej nienawiści i nieuzasadnionej agresji ogarnął już całą małomiasteczkową społeczność.

Reklama

Pesymistyczna konkluzja duńskiego reżysera zakłada wręcz, że właśnie te prymitywne pobudki wzbudzają wśród bohaterów poczucie jedności. Równie duże znaczenie mają w tym względzie praktykowane od pokoleń rytuały. Do najważniejszych pośród nich należy sukcesywne polowanie na dzikie zwierzęta. Właśnie ono pozwala bohaterom na zamanifestowanie zbiorowej siły i skierowanie jej wobec wyimaginowanego zagrożenia.

Bardzo podobny mechanizm wkrótce zaczyna działać także w wymiarze ludzkim. Wystarczy pozbawione sensu oskarżenie o molestowanie seksualne pod adresem lokalnego nauczyciela (Mads Mikkelsen), by miejscowi zaczęli traktować go jako godną zaszczucia zwierzynę. W tej sytuacji nikogo nie obchodzi, że zarzuty pod adresem mężczyzny pozostają wątłe, a wina okazuje się niemożliwa do udowodnienia. Dla bohaterów liczy się tylko zidentyfikowanie wspólnego wroga.

W punkcie wyjścia "Polowanie" przypomina hołubioną przed kilku laty "Pokutę". W brytyjskim filmie także fałszywe oskarżenie rzucone przez nieświadomą konsekwencji smarkulę nieodwracalnie wpłynęło na życie dorosłego człowieka. Reżyser Joe Wright nie miał jednak odwagi, by otwarcie zmierzyć się z powagą tematu i ubrał swoją fabułę w znoszony kostium melodramatu. Vinterberg nie potrzebuje równie efekciarskich uników.

W surowej wizji duńskiego twórcy istotne znaczenie zyskuje każdy detal. Decyzja o tym, by sprawczynią tragedii bohatera uczynić małą dziewczynkę, również wydaje się dogłębnie przemyślana. Vinterberg sugeruje, że w zatrutym od środka społeczeństwie winą przesiąkają również pozornie nieskazitelne istoty. To wszystko sprawia, że w radykalności sądów Duńczyk bardziej niż bojaźliwego Wrighta przypomina raczej Ulricha Seidla. Tak jak austriacki mistrz, twórca "Festen" z pogardą odnosi się także do współczesnego społeczeństwa dobrobytu, które sankcjonuje swoje szczęście za pomocą bezdusznych paragrafów, przepisów i regulaminów.

Według Vinterberga tak obsesyjna dbałość o utrzymanie istniejącego porządku stanowi najlepsze świadectwo jego kruchości. Dla reżysera, który spędził dzieciństwo w hipisowskiej komunie, podobna świadomość musi wybrzmiewać jeszcze bardziej boleśnie. Bunt wobec otaczającej rzeczywistości wydaje się w jego przypadku podszyty głęboko osobistą tęsknotą za czasami niewinności i utopijnego myślenia o wspólnocie. Nic dziwnego, że reżyser bynajmniej nie ukrywa pozytywnych uczuć, jakimi obdarza postać odrzuconego przez system bohatera. Sympatia wyrażona wobec mężczyzny czyni jednak jego tragedię jeszcze bardziej przygnębiającą.

POLOWANIE | Dania 2012 | reżyseria: Thomas Vinterberg | dystrybucja: Kino Świat | czas: 106 min