W serii zapoczątkowanej równo dziesięć lat temu już wszystko jest jasne: mamut Maniek to rodzinny typ, tygrys szablozęby Diego jest twardzielem o duszy romantyka, leniwiec Sid – fajtłapą, która sprowadza na kumpli same kłopoty. A i tak show kradnie im wiewiórka Scrat, przemierzająca kontynenty w poszukiwaniu uwielbianych żołędzi. I to Scrat – po raz kolejny – doprowadzi do katastrofy, przypadkowo rozpoczynając dryft kontynentalny, który Mańka, Diego i Sida zepchnie na otwarte morze. Przyjaciele będą próbowali wrócić do swoich bliskich, ale na drodze stanie im piracka załoga dowodzona przez Kapitana Flaka, prehistoryczną małpę, bardziej nawet wredną niż dinozaury z trzeciej części "Epoki...". Szczęśliwie w załodze Flaka znajdzie się Shira, tygrysica, która wpadnie w oko Diego.
Twórcy "Epoki lodowcowej" nie planują specjalnych zaskoczeń dla widzów: wszystko potoczy się jak w poprzednich częściach, będzie dużo akcji, sporo żartów (kilka dość niewybrednych), happy end i obowiązkowy morał – tym razem o wzajemnym zaufaniu, jakim muszą darzyć się rodzice i dzieci. Brakuje tu może nieco świeżości oryginału, gdy ścierały się charaktery głównych bohaterów, połączonych ze sobą wbrew woli, ale cykl wciąż trzyma poziom.
"Epoka lodowcowa: Wędrówka kontynentów" jest zabawna, dynamiczna i – jak zawsze – znakomicie zdubbingowana. Dorosłych rozbawią filmowe aluzje i nawiązania, dzieci – na pokazie prasowym było ich sporo – będą wybuchać śmiechem nawet przy żartach o smarkaniu. Ale granic dobrego smaku "Epoka lodowcowa" nie przekracza, można śmiało zaryzykować wyprawę do kina. A na dodatek przed seansem wyświetlana jest krótkometrażówka o Simpsonach (a ściślej rzecz biorąc, jeden dzień z życia małej Maggie w żłobku), warta każdej złotówki wydanej na bilet.
EPOKA LODOWCOWA: WĘDRÓWKA KONTYNENTÓW | USA 2012 | reżyseria: Steve Martino, Mike Thurmeier | dystrybucja: Imperial-Cinepix | czas: 94 min