Facet budzi się przerażony. Leży w środku lasu, unieruchomiony we wraku samochodu. Jest poraniony, krwawi. Grany przez Brody’ego mężczyzna przechodzi kolejne stadia desperacji i depresji. Chce wyjść z pojazdu, ale nie potrafi. Niczego nie pamięta. Co się stało? Co tutaj robi?
Po jakimś czasie mężczyzna próbuje działać racjonalnie. W końcu udaje mu się wyswobodzić, za pomocą drzewca unieruchamia złamaną nogę, szuka wyjścia z wąwozu. Ale jest także głodny, zmęczony, zrozpaczony. Nie panuje nad myślami. W jego snach, letargicznych drzemkach, które upodabniają się do rzeczywistości, a nawet zaczynają ją zastępować, w leśnym odludziu pojawiają się intruzi. Ludzie i zwierzęta. W samochodzie leżą zwłoki. Zdezelowane radio informuje o brutalnym napadzie na bank. W pojeździe znajdują się dokumenty świadczące, że uczestniczył w tym wydarzeniu. Jako kto? Kat czy ofiara?
Co pewien czas widzimy także urodziwą dziewczynę, wyrozumiałą samarytankę, przynoszącą Brody’emu butelkę z wodą albo garść otrębów. Fantasmagoryjne miraże bohatera mieszają się w krótkich montażowych wstawkach z migawkami realistycznymi. Z tych puzzli krok po kroku odkrywamy prawdziwe kulisy wypadku. Pogodna i przestraszona dziewczyna ze snu Brody’ego odegra jeszcze istotną rolę.
"Reset" to tylko kolejna filmowa wariacja na temat: "co by było, gdybyśmy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia". Film Michaela Greenspana, autora świetnego horroru "Zgubione i znalezione" z 2000 roku, przypomina "Pogrzebanego" Rodrigo Cortésa. Tam mieliśmy trumnę, tutaj – samochód. Jeżeli jednak "Reset" jest mimo wszystko tytułem ciekawszym od "Pogrzebanego", duża w tym zasługa Brody’ego. Jego bohater jest zdesperowany i silny, zrozpaczony i wytrwały. W wywiadach aktor podkreślał, jak bardzo zależało mu, żeby maksymalnie zbliżyć się do postaci. Spędził samotnie noc w opuszczonym wraku samochodu, gdzieś w środku lasu. Nie chciał dublera nawet do najtrudniejszych scen. Wszystkie sekwencje kaskaderskie, łącznie ze spływem w lodowatej wodzie, wykonał samodzielnie. Również robaki i owady, którymi żywi się bohater "Resetu", nie były symulacją. "Jadłem te świństwa naprawdę. Nie miały smaku ani zapachu" – mówił Brody.
Reklama
Nawet wybitna kreacja aktorska to jednak trochę za mało, żeby mówić o pełnym sukcesie. A "Reset" jest tytułem pozbawionym suspensu. Punkt wyjścia niewiele różni się od finału, który, notabene, zawodzi sztampowym rozwiązaniem. To, co najciekawsze, kryje się w oddziaływaniu na emocjonalność widza. Z tym filmem długo trzeba się zaprzyjaźniać. Albo uda się nam wciągnąć w tragedię bezimiennego mężczyzny, albo znudzeni opuścimy kino. Innej drogi nie ma.
RESET | USA, KANADA 2010 | reżyseria: Michael Greenspan | dystrybucja: Hagi | czas: 91 min