Serial "Sortownia" jest historią lekarza pracującego na oddziale ratunkowym w jednym z warszawskich szpitali, w miejscu, gdzie ratuje się ludzkie życie. To tu zapadają decyzje kogo ratować w pierwszej kolejności, „sortując” pacjentów kodami czerwonym, żółtym i zielonym.

Reklama

Andrzej Chyra, który wciela się w główną postać, czyli Jacka, w rozmowie z dziennik.pl uważa, że współczesnemu widzowi nie trzeba łopatologicznie tłumaczyć, kim jest dana postać, bo "jesteśmy wychowani na odczytywaniu głębszych pokładów emocji". Sceny w serialu są krótkie a widz poznaje te postaci bez omawiania ich.

- Spotyka ich w działaniu. Ten dreszczyk, który mamy wywołać, jest głębszy, przyjemniejszy, czy bardziej perwersyjny - tłumaczy.

Andrzej Chyra o głównym bohaterze serialu "Sortownia": Odzywa się w nim trauma z przeszłości

- To jest historia człowieka, który pracuje na SOR-e od kilkunastu lat Tylko tym się zajmuje. To jego sens życia. Nagle w tym świetnym lekarzu coś się dzieje, odzywa się trauma z przeszłości i on traci orientację. Ten kompas jakim była przysięga Hipokratesa zaczyna wariować. On wybiera rozwiązania, które są drastycznie różne od wyznawanych zasad. Ja też nie wiem, jak to się może dziać, ale próbowałem sobie wyobrazić tylko pewne etapy, momenty, rzeczy które mogłyby się w nim zadziać i moglibyśmy je zobaczyć. Coś w rodzaju: "Aha, to tak wyglądało i tak się niestety stało" - mówi Chyra zapytany o to, jak konstruował postać Jacka.

Chyra odpowiadając na pytanie, czy musiał się z graną w tym serialu postacią zaprzyjaźnić, a może znienawidzić ją, odpowiada, że "Jacek to nie jest postać oczywista".

Andrzej Chyra o pracy na planie "Sortowni": W aktorstwie jest taki „wentyl bezpieczeństwa” odkręcony od początku

- Ilekroć próbowałem zrobić tak, że postać będzie spełniała moje jakieś pokładane w niej nadzieje, to zazwyczaj to się nie udawało. Nie były to sromotne klęski, ale nie były to te dobre rzeczy - przyznaje.

Dodaje, że nie lubi określenia "bronienie postaci", bo jest ono fałszywe.

- Coś trzeba spróbować zrozumieć i w jakimś sensie zaakceptować i spróbować to zrozumieć więcej, niż głową tylko. Próbować rozumieć i realizować motywację postaci. Jeśli te motywacje są z gruntu dobre, to będziemy widzieć, że ta postać jest dobra. Jeśli będziemy widzieć, że są złe, to postać jest zła. My w tym serialu tych czynów nie komentujemy, nie piętnujemy. Wolę tym nie manipulować - stwierdza.

Nie jest to jednak, jak tłumaczy, "pójście na żywioł, ale próba zrozumienia jego motywacji i sytuacji życiowej".

Reklama

- Mam jakieś założenia co do dramaturgii, może co do wykonania, ale gdy wchodzę na plan, widzę po raz pierwszy scenografię, to ten człowiek mi się wypełnia swoimi decyzjami, wyborami, przypadkami - wyjaśnia.

- W aktorstwie jest taki „wentyl bezpieczeństwa” odkręcony od początku, że to się nie dzieje naprawdę. Wiemy, że możemy ciągnąć w sobie coś do końca, nie ponosząc za to konsekwencji. W związku z tym to moje utożsamianie się z kimś, jest od początku ułatwione. To bezkarne tarzanie się w tych ładnych i nieładnych rzeczach, które są w tym człowieku - mówi.

Serial "Sortownia" w wielu recenzjach porównywany jest do "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego. Czy aktor się z tym zgadza? Jak on sam ocenia tę produkcję? Czego dowiedział się sam o sobie wcielają się w tak nieoczywistego bohatera? O tym dowiecie się oglądając nasze WIDEO.