- Poznajcie naszą bohaterkę
- Znakomicie dobrani aktorzy
- Kto jest producentem serialu?
- Doskonale oddany świat
- Jakość audio i wideo
"Wojna… wojna nigdy się nie zmienia" - to słowa, które zaczynały wprowadzenie do jednej z najlepszej serii komputerowych RPG, czyli serii Fallout. Jak się udało ją przenieść na ekran? Najpierw słów kilka o uniwersum gier i serialu. Akcja dzieje się w alternatywnej historii świata. USA są - w latach 50. - krajem pełnym energii atomowej i robotów. Wtedy wybucha wojna jądrowa. Najpotężniejsi ludzie kraju oraz ci, którzy wykupili od firmy Vault Tec, ubezpieczenie, chronią się w specjalnych schronach, zwanych kryptami. Myślą, że przeżyli tylko oni, jednak po ponad 200 latach życia pod ziemią okazuje się inaczej.
Ludzkość przetrwała. To nic, że jest na kiepskim poziomie techniki i żyje w ruinach dawnych cywilizacji, a źródłem mięsa jest wszystko - od napromieniowanego skorpiona, przez psy, aż po dwugłowe krowy, zwane brahminami, zaś walutą są kapsle od butelek. Do tego część populacji stanowią supermutanci oraz ghule.
Nowy świat pełen jest przemocy - rządzą nim bandyci i lokalne mafie. Owszem, są pewne organizacje, które są bardziej ogarnięte - Enklawa, czyli resztki przypominające USA oraz Bractwo Stali, czyli rycerze w pancerzach wspomaganych, starający się odzyskać dawne technologie i zaprowadzić porządek… ale to tylko krople w morzu barbarii. A same krypty i ich mieszkańcy stają się doskonałym miejscem do złupienia i zdobycia nie tylko technologii i pożywienia, ale też i niewolników.
Poznajcie naszą bohaterkę
I w takim właśnie świecie toczy się akcja serialu. Twórcy pokazali nam początkowo, jak wyglądał świat tuż przed wojną. Potem przenosimy się o 200 lat i poznajemy naszą bohaterkę. Przedstawia się, jak w grach. Widzimy jej mocne i słabe strony oraz umiejętności, co jest bardzo fajnym nawiązaniem do gry Fallout 3. Oczywiście wszystko idzie nie tak i nasza bohaterka, córka nadzorcy krypty 33, wyrusza w świat.
I tak, jak w grach, czeka ją szok kulturowy. Grzeczne i miłe dziewczę z głową pełną bzdur i teoretycznych umiejętności zderza się z rzeczywistością postapokalitptyczną. Gdy opowiada ludziom, co jest celem ludzi z krypt, budzi tylko śmiech. Sama zaś zostaje wplątana w intrygę, która może zmienić losy świata.
Znakomicie dobrani aktorzy
Nasza bohaterka, którą gra Ella Purnell, jest świetna. Aktorka doskonale pokazuje młodą, naiwną idealistkę, która nagle zostaje zderzona z brutalnym światem na powierzchni… i musi się do niego dostosować, żeby przetrwać. Postaci, które spotyka także są rewelacyjnie oddane - czy ghul, łowca nagród, przedwojenny aktor (grany przez Walthera Gogginsa), czy też członkowie Bractwa Stali. Każdy bohater nie dość, że jest rewelacyjnie zagrany, to jeszcze aktorzy są doskonale dopasowani do roli.
Kto jest producentem serialu?
Producentem, scenarzystą i reżyserem pierwszych trzech odcinków jest Jonathan Nolan, twórca m.in. Westworld. Współproducentem jest zaś sam Todd Howard, odpowiedzialny w firmie Bethesda za gry z serii Fallout. A gdy serial zobaczył twórca pierwszych gier, Tim Cain, to nie mógł się nachwalić tego, jak oddano jego świat.
Doskonale oddany świat
Bo Amazon doskonale przeniósł gry na ekran. Praktycznie każda osada, każde ruiny, wyglądają jak żywcem wyciągnięte z gier. Owszem, są drobne, a nawet bardzo drobne błędy, ale je wykryją tylko puryści, znający świat Fallouta na pamięć (choćby to, kiedy zostały użyte pancerze wspomagane T60), ale absolutnie nie ma wpływu na jakość przedstawionego świata.
Jest tu wszystko, co znamy i kochamy - naręczny komputerek PipBoy, plakaty ostrzegające przed niebezpieczeństwem z PipBoyem na grafikach, technologię z lat 50. i wygląd schronów, tak jak z gier. Sama sekwencja otwierająca bramę krypty to jest dokładnie to, czego każdy fan oczekiwał.
Na szczęście zachowano też to, co było obecne w Fallout 1, 2 oraz "New Vegas", a co kompletnie zostało zagubione w Fallout 4, czyli czarne poczucie humoru. Dialogi, niektóre wydarzenia i sceny pełne są brutalnych czy głupich żartów, których tak mało jest w obecnym kinie, a tak dużo było w grach. Posłuchajcie choćby rycerza Titusa mówiącego o tosterze, albo ghula, który podczas strzelaniny częstuje pomidorkami.
Oczywiście nie wygładzono też brutalności. Jest krwawo, a nawet bardzo krwawo. Wydaje się nawet, a każdy strzał kończy się trafieniem krytycznym i to przy perku "bloody mess", czyli umiejętności naszych postaci z gier, która zamieniała każde starcie w krwawą łaźnię. To wygląda lepiej, a w zasadzie krwawiej niż u Tarantino.
Jakość audio i wideo
Jakość audio i wideo jest doskonała. Jeśli chodzi o dźwięk, to mamy tu Dolby Atmos, a serialu słuchałem na systemie kina domowego 5.1.4 z sufitowymi głośnikami Atmos. Wybuchy bomb atomowych wstrząsały moim pokojem. Potem było tylko lepiej. Odgłosy strzelanin, przeplatane rewelacyjną muzyką z lat 50. sprawiają, że siedzimy w samym centrum wydarzeń. Ba, nawet dźwięki wydawane przez pancerze wspomagane brzmią tak, jak w grze. Ten serial zasługuje na to, by słuchać go na dobrym systemie audio, nie na samych głośnikach telewizora.
Równie dobra jest jakość obrazu. Wiadomo, współczesne kino opiera się na efektach komputerowych. Ale te z "Fallouta" nie rażą. Nie są tak bijące po oczach i niedopasowane jak w "Pierścieniach Władzy". Czy to pustynia z wrakami statków, czy dawne ruiny, czy tętniąca życiem osada, zbudowana z wraków pojazdów wojskowych i starych rur, wszystko wygląda świetnie. Także ruch pancerzy wspomaganych wydaje się być naturalny. Serial oglądałem na 65-calowym Samsungu 8K QN900B (czyli topowym modelu sprzed 2 lat) i zarówno nasycenie kolorów, jak i czerń wyglądały bardzo dobrze, zwłaszcza, że to prawdziwe 4K. Nie róbcie więc temu serialowi krzywdy i nie oglądajcie go na tabletach czy komórkach. Fallout wymaga dużego telewizora.
Fallout - podsumowanie
Podsumowując - tak powinno się robić ekranizacje (i w zasadzie w ogóle seriale). Mamy świetne efekty dźwiękowe i wizualne. Do tego doskonale dobrano aktorów i napisano rewelacyjny scenariusz, zachowujący doskonałość gier i który nie wywraca do góry nogami całego świata, a przy tym zachowano brutalność oraz czarny humor gier. Uważam, że - jak do tej pory - to najlepszy serial 2024. I nic dziwnego, że Amazon już zapowiedział, że powstanie drugi sezon. A jako fan gier, który w pierwszej i drugiej części Fallouta spędził setki godzin, mogę polecić go każdemu fanowi tego świata. Nie będziecie rozczarowani i będziecie mogli z wyższością spoglądać choćby na fanów "Halo", których tak skrzywdzono ich serialem.