"Zatrzymać morderstwo"

Wytwórnia Blumhouse zestawiała już slasher ze "Zwariowanym piątkiem" ("Piękna i rzeźnik") oraz "Dniem świstaka" ("Śmierć nadejdzie dziś"). Teraz nadszedł czas na kolejną kultową komedię SF: "Totally Killer" - jak brzmi niejednoznaczny oryginalny tytuł topornego "Zatrzymać morderstwo" - opowiada o licealistce, która cofa się w czasie, aby powstrzymać zabójcę swojej matki. A przy okazji także powstrzymać nastoletnie wersje własnych starych przed przedwczesnym seksem, co stanowi dowcipne odwrócenie schematu z "Powrotu do przyszłości", którego bohater był zmuszony naprędce spiknąć przyszłych rodziców.

Reklama

Na płaszczyźnie fantastyki film Nahnatchki Khan ("Chyba na pewno ty") niestety nie wykorzystuje w pełni swego potencjału. Aspekt podróży w czasie wypadał bardziej naturalnie w "Dziewczynach śmierci", gdzie protagonistka, również po śmierci matki, trafiała do świata tandetnego slashera z lat 80. Tutaj wehikułem czasu jest, nie wiedzieć czemu, fotobudka z parku rozrywki, a współczesnym doktorem Emmettem Brownem - czarna kujonka; motyw także już wykorzystany w dramacie przygodowym "Do zobaczenia wczoraj". Jakim cudem wynalazek w ogóle działa, już nie zaprząta umysłów twórców.

Ale też nikt tu nie udaje, że wymyśla koło na nowo. To z założenia ma być nic więcej niż przednia rozrywka na halloweenowy wieczór, barwny mash-up sprawdzonych i lubianych patentów z tuzinów komedii i horrorów młodzieżowych od "Śmiertelnego zauroczenia" (czyli "Heathers"; polska szkoła okropnych tłumaczeń ma długą tradycję) po "Krzyk".

Nieśmiertelne stroje, fryzury, przeboje Bananaramy, Chrisa de Burgha czy New Order będą się podobać każdemu pokoleniu. Co zagorzalsi miłośnicy "ejtisów" z pewnością docenią, że maska mordercy została zainspirowana charakterystycznymi cechami Roba Lowe'a, Kiefera Sutherlanda i Dolpha Lundgrena. Najciekawsze jednak jest to, że w przeciwieństwie do wielu podobnych projektów humor "Totally Killer" bazuje nie tyle na nostalgii, ile na antynostalgii, zderzając dwie totalnie różne wrażliwości - beztroskich, puszczonych samopas nastolatków z lat 80. z dzisiejszymi Zetkami wychowanymi przez rodziców-helikoptery. Fenomenalny jest moment, kiedy bohaterka poznaje szkolną wersję swej nadopiekuńczej matki, która w przeszłości niespodziewanie okazuje się wredną dziewczyną z klubu hołubiącego Molly Ringwald.

Reklama

Kiernan Shipka w głównej roli Jamie Hughes kapitalnie ogrywa niedowierzanie lub zdegustowanie napotykanym co rusz seksizmem, homofobią czy body shamingiem epoki. Co za tym idzie - jest sporo sprośności w dialogach, ale absolutnie żadnej golizny, zgodnie z duchem czasu i ku rozczarowaniu amatorów nieco mocniejszych wrażeń. Nie znaczy to, że współczesna era zostaje zupełnie rozgrzeszona - z filmu wynika, że TikTok i podcasty kryminalne mogą być narzędziami zła. Słusznie!

Trwa ładowanie wpisu

Gdzie zobaczyć: Amazon Prime Video