Film "Legenda Ochi" pojawi się w polskich kinach 25 kwietnia.

Kto stoi za filmem?

"Legenda Ochi" to film kultowego już studia A24, specjalizującego się w niezwykłych i przewrotnych produkcjach, takich jak m.in. "Dream Scenario" z Nicolasem Cage’em, uhonorowany dwoma Oscarami "Wieloryb" czy obsypane nagrodami "Wszystko wszędzie naraz".

Reklama

Film przywodzi na myśl klasykę familijnego kina fantasy, jak "E.T." czy "Niekończąca się opowieść", aczkolwiek w nowoczesnym, pastiszowym ujęciu. Został napisany i wyreżyserowany przez Isaiaha Saxona, który wcześniej pracował przy stworzeniu wielu niesamowitych teledysków, w tym baśniowego klipu do piosenki "Wanderlust" popularnej islandzkiej wokalistki Björk.

W rolach głównych występują Helena Zengel ("Błąd systemu", "Nowiny ze świata", "Transamazonia"), Willem Dafoe ("Nosferatu", "Beetlejuice Beetlejuice", "Biedne istoty"), Emily Watson ("Diuna: Proroctwo", "Czarnobyl", "Przełamując fale") i Finn Wolfhard ("Pogromcy duchów: Imperium lodu", "Stranger Things").

Reklama

O czym jest film?

W odległej wiosce na wyspie Karpatia mieszka młoda, skryta dziewczyna o imieniu Yuri. W jej okolicy panuje przekonanie, że w leżących nieopodal lasach kryją się niebezpieczne mityczne stworzenia znane jako Ochi. W obawie przed nimi, mieszkańców przestrzega się przed wychodzeniem z domu po zmroku. Kiedy jednak pewnego dnia dziewczyna znajduje oderwane od swojej rodziny i zagubione małe Ochi, bez zastanowienia postanawia mu pomóc. Między tą dwójką nawiązuje się nieprawdopodobna więź i wspólnie wyruszają w pełną przygód i niebezpieczeństw podróż do serca lasu, aby sprowadzić małą istotę do jej prawdziwego domu.

Film z duszą

"Legenda Ochi" spodobała się za granicą. Na portalu RottenTomatoes film zgromadził 77 proc. pozytywnych recenzji. Nawet krytycy nieprzekonani do końca do fabularnej wizji twórców zgodnie podkreślają, że czego jak czego, ale "duszy" nie można dziełu odmówić.

"Wygląda na film familijny nakręcony przez żywych ludzi w czasach, gdy większość pracy wykonują komputery" – pisze Brian Tallerico ze strony RogerEbert.com.

Trwa ładowanie wpisu