Film przedstawia historię trójki celebrytów, którzy chcąc pozyskać pieniądze na realizację swoich pragnień, decydują się na udział w popularnym, telewizyjnym show "Konfesjonał Gwiazd", prowadzonym przez tajemniczą Kai (Agata Buzek). Aktorka Celia (Maja Ostaszewska) i jej partner, reżyser Mat (Rafał Maćkowiak) odsłaniają przed widzami sekrety z przeszłości, by zdobyć środki na realizację wspólnego filmu. Trzecia uczestniczka programu, dorastająca piosenkarka Yvonne (Paulina Walendziak) marzy o powrocie na szczyt listy przebojów. W pewnym momencie sytuacja artystów zaczyna wymykać się spod kontroli. Związek Celii i Mata przechodzi kryzys, a kariera piosenkarki staje pod znakiem zapytania. Kai proponuje reżyserowi pomoc w sfinansowaniu filmu pod warunkiem, że główną rolę, napisaną z myślą o Celii, zagra Yvonne. Decyzja podjęta przez Mata rozpoczyna lawinę niespodziewanych zdarzeń.
Jak powiedział Borowski, "Ja teraz kłamię" stanowi po części wynik jego zaniepokojenia chaosem informacyjnym, w którym przyszło nam żyć. "Miałem chyba dosyć tego, że w pewien sposób sam daję się tej rzeczywistości wmanewrować w tym kierunku, że sam często nie wiem, co jest prawdą, a co już fikcją. Mam wrażenie, że jesteśmy nieustannie bombardowani strzępami informacji, a nie pełnymi informacjami. Te wiadomości obrastają później różnymi kontekstami, narracjami, opowieściami. I koniec końców, mając dokładnie ten sam fakt, widzimy trzy różne narracje, które kompletnie zmieniają jego znaczenie. A wynika to z tego, że w obliczu zalewu komunikatów, tracimy czujność i zdrowy rozsądek" – wyjaśnił.
Reżyser zwrócił uwagę, że czwórka głównych bohaterów to ludzie, którzy "zajmują się w życiu udawaniem". "Aktorka, reżyser-aktor, piosenkarka, prowadząca show – to są ludzie, którzy udają. Celebryci są dość jaskrawym przykładem zjawiska, z którym mamy do czynienia dziś, w erze mediów społecznościowych. Polega ono na tym, że ludzie sami wystawiają się na pokaz, stają się autokreatorami własnego celebryctwa. Nawet jeżeli nie zyskują nie wiadomo jakiej popularności. To, co robią, ze swoim wizerunkiem, przypomina też próbę budowania bardzo często fikcyjnego obrazu samego siebie" – podkreślił.
Dodał, że zależało mu na stworzeniu świata przedstawionego, którego nie ma. "To miał być świat fikcji, bajki. Z drugiej strony nie chciałem iść w pełną umowność, jak Lars von Trier w Dogville, gdzie narysował kredkami na podłodze całe miasteczko. Chciałem, żeby to była jednocześnie rzeczywistość, w którą widz uwierzy w tym sensie, że uwierzy w tych bohaterów, w to, że oni się faktycznie tam poruszają, ale na tej zasadzie, na której widzowie wierzą w świat Gry o tron. Jest to bajka, ale z drugiej strony w jakimś sensie wiarygodna. To była podstawowa intencja, żeby widz oglądając ten film na dzień dobry dostawał informację, że tego, co ogląda, nie było, nie ma i nie będzie. Tym bardziej dość zabawne wydało mi się opowiadanie o prawdzie i jednocześnie pokazywanie totalnej fikcji" – powiedział Borowski.
Maja Ostaszewska, która w filmie gra aktorkę Celię, zwróciła uwagę, że jej postać jest najbardziej zagubiona spośród czwórki głównych bohaterów. "Ona sobie z tym nie radzi. Nie radzi sobie z medialnością, z manipulacją związaną z mediami. Tutaj mamy do czynienia z reality show, gdzie manipuluje się zarówno uczestnikami, jak i widzami" – powiedziała dziennikarzom.
W ocenie aktorki "Ja teraz kłamię" to film, który można polecić każdemu. "On jest z jednej strony filozoficzny. Mówi o względności, o tym, czym jest kłamstwo i co to znaczy. Już sam tytuł jest paradoksem kłamcy, który niby szczerze mówi, że teraz kłamie. Jest o tym, z czym zderzamy się dzisiaj na co dzień - z manipulacją faktami, fake newsami, manipulacją wizerunkami, oczernianiem ludzi lub wybielaniem, tworzeniem jak gdyby sztucznych bytów. A z drugiej strony to film, który jest atrakcyjnym thrillerem. Ogląda się go świetnie, bo jesteśmy ciekawi, jak się skończy i kto jest tutaj zły, a kto dobry" – podkreśliła.
Ostaszewska przyznała, że od razu "porwała ją wizja stworzenia świata nieistniejącego". "To sprawia, że przekaz tego filmu – mimo że bardzo aktualny – jest metaforyczny, bo opowiadamy o rzeczywistości, której nie ma i to jest też przepiękne plastycznie, bardzo atrakcyjne. Te meble, przestrzenie, kostiumy, to, jak wyglądamy – bardzo mi się to wszystko spodobało. Podobało mi się to, że moi wspaniali koledzy, doświadczeni aktorzy zanurzyli się w to jak w masło. Byliśmy bardzo szczęśliwi, bardzo w to wierzyliśmy. Myślę, że to sprawia, że bardzo wierzy się w tej świat przedstawiony, choć jest tak daleki od rzeczywistości" – oceniła.
Rafał Maćkowiak przyznał, że podczas pierwszych rozmów o filmie nie był świadomy, że świat ukazany w nim będzie "aż tak rozbudowany i fantastyczny". "Byłem totalnie pozytywnie zaskoczony i przy charakteryzacji i przy kostiumie i potem przy pojawieniu się scenografii. Pierwszy raz byłem w sytuacji, w której scenografia właściwie została całkowicie zbudowana, a jednocześnie była tak niesamowicie realistyczna. To od razu przestawiało myślenie o pracy w tym filmie na wyższy poziom. Można było się tym zabawić, czułem się fantastycznie oderwany od siebie samego" – zaznaczył.
Film "Ja teraz kłamię" będzie można oglądać w kinach od piątku. W obsadzie znaleźli się również m.in. Joanna Kulig, Jacek Poniedziałek, Robert Więckiewicz, Adam Woronowicz, Janusz Chabior, Krzysztof Czeczot oraz Marian Dziędziel. Autorem scenariusza jest Borowski. Za zdjęcia odpowiada Arkadiusz Tomiak, za muzykę - Adam Burzyński, za scenografię - Daria Dwornik, a za kostiumy - Anna Imiela-Szcześniak.