Nasza kinematografia przeżywa naprawdę świetny okres. Z jednej strony podkreślany nagrodami dla mistrzów (Pawlikowski, Szumowska) na światowych festiwalach, z drugiej – różnorodnością filmów pokazywanych w koszalińskim konkursie: od arthouse'owych pereł, jak „Wieża. Jasny dzień” czy „Serce miłości”, po sprawnie zrealizowane kino komercyjne, jak „Podatek od miłości”. Przynajmniej pięć spośród jedenastu filmów walczących o nagrody mogło zostać nagrodzonych Wielkim Jantarem. To dużo.
A jednocześnie werdykt jury pod przewodnictwem Xaverego Żuławskiego wydał mi się początkowo dość niespodziewany. Można było raczej oczekiwać zwycięstwa „Wieży. Jasnego dnia” lub „Ataku paniki”, które wraz z „Cichą nocą” (w Koszalinie pokazywaną poza konkursem) podzieliły między sobą większość filmowych nagród ostatniego sezonu. „Photon”, owszem, również był doceniany, zdobył m.in. nagrodę publiczności na ubiegłorocznych Nowych Horyzontach, lecz zarazem wydawał się trudny do sklasyfikowania. W końcu Paszport „Polityki” Norman Leto – także za swój pełnometrażowy debiut – odebrał w kategorii „sztuki wizualne”. „Za budowanie pomostów między sztuką a nauką”, uzasadniała wówczas kapituła Paszportów i to zdanie wydaje się kluczem do zrozumienia także decyzji koszalińskiego jury.
Nagrodzony został bowiem film przełamujący schematy. Konsekwentny, brawurowy, nie dający się przypisać do żadnego gatunku, niepodporządkowany regułom. Dzieło w prawdziwym tego słowa znaczeniu autorskie, misternie skonstruowane i rzeczywiście stanowiące pomost między sztuką, nauką a kinem. To w pewnym sensie nowe doświadczenie, choćby dlatego, że otwiera hermetyczny naukowy język na potrzeby przeciętnego widza, a przecież ani na chwilę nie wpada w infantylny ton narracji, który jest zmorą wielu filmów dokumentalnych pokazywanych w kinach. Więc nawet jeśli „Photon” nie był najlepszym tytułem 37. edycji festiwalu Młodzi i Film, to z pewnością był propozycją najbardziej intrygującą. A kino wciąż potrzebuje takich twórców jak Norman Leto – przybysza z zewnątrz, który nie oglądając się na trendy i wymagania publiczności zrobi coś tak zaskakująco świeżego.
Wielki Jantar dla „Photonu” jest zatem jak najbardziej zasłużony. Zwłaszcza że jurorzy rozdzielili pozostałe nagrody między najlepsze filmy festiwalu. „Atak paniki” dostał Jantara za reżyserię dla Pawła Maślony, muzykę (Radzimir Dębski) i aktorskie odkrycie dla Bartłomieja Kotschedoffa, „Wieża. Jasny dzień” - nagrodę za scenariusz, „Serce miłości” - za zdjęcia. Także do nagród dla aktorów trudno mieć zastrzeżenia: Magdalena Popławska w roli żony korespondenta wojennego „53 wojnach” jest przejmująca, Grzegorz Damięcki w „Podatku od miłości” faktycznie tworzy wzorzec nowoczesnego amanta, jakiego w polskim kinie brakowało. A gdy przypomnimy sobie świetną wspólną scenę obojga w „Ataku paniki”, to owe nagrody wydają się jeszcze bardziej zasłużone.
No i warto przyglądać się nagrodzonym twórcom filmów krótkometrażowych, bo wśród nich znajdują się reżyserzy, o których z pewnością będzie w przyszłości głośno. W tej kategorii nagrody i wyróżnienia zdobywali przed laty m.in. Michał Marczak, Marta Prus, Piotr Domalewski i Kuba Czekaj – dziś twórcy, którzy zmieniają oblicze polskiego kina.
-------
Pełna lista nagrodzonych znajduje się na stronie festiwalu Młodzi i Film.
Większość filmów pokazywanych w konkursie jest już dostępna na DVD lub w serwisach VOD, kilka czeka jeszcze na kinową premierą („Odnajdę cię” wejdzie na ekrany w sierpniu, „53 wojny” – w październiku).