Kiedy prowadząca galę Grażyna Torbicka mówiła ze sceny o kulturze oceniania filmów bez ich oglądania, Agnieszka Holland odparowała: To nie jest nasza kultura. Słowa te, jak i duża część gali, pokazywały, jak mocno zarysowany jest podział na "my" i "oni". Środowisko filmowe, które niedawno było oburzone faktem upolityczniania obrazu "Pokot", samo w niektórych wypowiedziach budowało mur lub podkreślało fakt istnienia podziałów.
Poniekąd prowokowała je gospodyni gali Grażyna Torbicka (nagroda publiczności to nagroda "suwerena"), która prowadziła uroczystość z klasą, ale – co widać było zwłaszcza w "swobodnych" rozmówkach z twórcami zasiadającymi na widowni Teatru Polskiego – swobody, swady i poczucia humoru Macieja Stuhra chwilami brakowało. Choć rzucone mimochodem stwierdzenie, że oto cytat "sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie" znów staje się aktualny, autentycznie bawiło.
Agnieszka Holland mrugała do publiczności, mówiąc o swym awansie do Europejskiej Akademii Filmowej i sugerując, że czasem sprawowanie ważnej funkcji w kraju może zaowocować awansem na ważny fotel w Europie. Ale ważniejszym, mocnym gestem było sprowokowane przez nią poparcie wszystkich osób w Teatrze Polskim dla postulatu uwolnienia ukraińskiego filmowca Olega Sencowa.
W kontrze do politycznych deklaracji były żarty Agaty Kuleszy, która odbierając nagrodę za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą, wyszła na scenę z rywalkami i przeczytała z kartki deklarację porozumienia ponad podziałami: „Kulesza jest katoliczką, Kuna ateistką, a Buzek chuda”.
Spokojem rozbrajał wielki triumfator – Wojciech Smarzowski. Film, o którym mówiło się, że sprowokuje polityczne debaty, obudzi demony historycznych dysput, a nawet walk, zasypywał podziały – z prawa i lewa mówi się, że to film prawdziwy, potrzebny, a zarazem wielki artystycznie. Ten film mógł nie powstać, bo przez wiele lat zabrakło odważnych, którzy wyłożyliby na niego środki. Pomogła zbiórka publiczna.
Po raz pierwszy gali nie transmitowała Telewizja Polska. Na Canal+ też nie było kolorowo. Gala była transmitowana z półgodzinnym opóźnieniem, co w czasach internetu, a w szczególności Facebooka i Twittera, jest strzałem w stopę.
Oceniając produkcję gali, trzeba jednak powiedzieć jasno: na Orłach 2017 wszystko się zgadzało. Werdyktów – w przeciwieństwie do Oscarów - nikt nie pomylił. Wszystko szło sprawnie, twórcy mówili do rzeczy, a taki Eryk Lubos zaszokował nawet charyzmą showmana.
Nie wydaje się, by padające ze sceny polityczne i okołopolityczne deklaracje czy aluzje kogokolwiek szokowały - było to raczej przyjacielskie utwierdzanie się we własnych poglądach. Z jednym wyjątkiem – gdy na scenie powiedziane zostało, że kobiety wciąż mają wiele spraw do załatwienia, wszyscy wiedzieli, że chodzi o mocną i ważną deklarację.
Pełna lista zwycięzców
NAJLEPSZY FILM EUROPEJSKI:
“Syn Szawła”, reż. Laszlo Nemes
NAJLEPSZY MONTAŻ:
Paweł Laskowski, “Wołyń”
NAJLEPSZE KOSTIUMY:
Wanda Kowalska, Paweł Grabarczyk, Magdalena Rutkiewicz-Luterek, Agata Drozdowska, “Wołyń”
NAJLEPSZY DŹWIĘK:
Katarzyna Dzida-Hamela, Jacek Hamela, “Wołyń”
ODKRYCIE ROKU:
Jan P. Matuszyński, Reżyseria – “Ostatnia rodzina”
NAJLEPSZA DRUGOPLANOWA ROLA KOBIECA:
Agata Kulesza, “Jestem mordercą”
NAJLEPSZA DRUGOPLANOWA ROLA MĘSKA:
Arkadiusz Jakubik, “Jestem mordercą”
NAJLEPSZY FILMOWY SERIAL FABULARNY:
“Belfer”, reż. Łukasz Palkowski
NAJLEPSZA MUZYKA:
Mikołaj Trzaska, “Wołyń”
NAJLEPSZA SCENOGRAFIA:
Marek Zawierucha, “Wołyń”
NAJLEPSZY FILM DOKUMENTALNY:
“Komunia”, reż. Anna Zamecka
NAJLEPSZA GŁÓWNA ROLA KOBIECA:
Aleksandra Konieczna, “Ostatnia rodzina”
NAJLEPSZA GŁÓWNA ROLA MĘSKA:
Andrzej Seweryn, “Ostatnia rodzina”
NAJLEPSZE ZDJĘCIA:
Piotr Sobociński jr, “Wołyń”
NAJLEPSZY SCENARIUSZ:
Robert Bolesto, “Ostatnia rodzina”
NAJLEPSZA REŻYSERIA:
Wojciech Smarzowski, “Wołyń”
NAJLEPSZY FILM:
“Wołyń”, reż. Wojciech Smarzowski
NAGRODA PUBLICZNOŚCI:
“Wołyń”, reż. Wojciech Smarzowski