Konkurs, ogłosił wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Tematyka scenariusza powinna odnosić się do "istotnych wydarzeń historycznych kształtujących współczesną tożsamość Polaków". I choć nikt tego nie mówi wprost, jest to kontynuacja pomysłu, o którym mówił Jarosław Kaczyński, któremu nie podobała się historia naszego kraju pokazywana m.in. w nagrodzonym Oscarem obrazie "Ida"
"Zbierzmy pieniądze na jeden lub dwa wielkie, hollywoodzkie filmy, które pokażą, jak naprawdę wyglądała wojna w Polsce" - pisał wtedy prezes, a twórcy filmowi i krytycy wskazywali, że to zły pomysł, pokazując na finansową i artystyczną porażkę gruzińskiego filmu "Pięć dni wojny", mówiący o wojnie w Osetii Południowej w 2008 roku, w którym Mikheila Saakashviliego zagrał sam Andy Garcia. Doszło do dyskusji, wskazywano, że film o II Wojnie Światowej a film o współczesnych problemach to różne sprawy. Do sprawy miano powrócić. I powrócono.
Według założeń konkurs ogłoszony przez wicepremiera Glińskiego jest otwarty dla wszystkich, nie tylko dla profesjonalistów filmowych. W pierwszym etapie oceniane będą pomysły na film - krótkie wnioski opisujące najważniejsze wydarzenia, które autor chciałby przenieść na ekran. Można je nadsyłać do Narodowego Centrum Kultury do 12 września. Spośród nadesłanych wniosków wyłonionych zostanie do 50 najciekawszych, których autorzy otrzymają stypendium w wysokości 3 tys. zł, z przeznaczeniem na stworzenie zarysu scenariusza filmu.
W drugim etapie konkursu wyłonionych zostanie pięć prac, których autorzy otrzymają stypendium w wysokości 50 tys. zł - z przeznaczeniem na stworzenie pełnego scenariusza filmu. Ogłoszenie wyników konkursu zaplanowano na 19 czerwca przyszłego roku.
Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński podczas środowej konferencji wielokrotnie podkreślał, że w konkursie nie ma żadnych ograniczeń dotyczących tego, który fragment historii Polski ma być tematem filmu. Nie przyjęto też z góry żadnych ograniczeń formalnych - efektem konkursu może być zarówno scenariusz kameralnego filmu, jak i wielka produkcja. "Główną cechą tego konkursu jest jego otwartość. Jesteśmy otwarci na wszystko, co jest wartościowe" - powiedział Gliński.
"Pomysły oceniane będą wedle dwu kryteriów. Pierwsze z nich będzie tematyczne, to znaczy, że musi to być scenariusz z obszaru szeroko pojętej historii Polski, a drugie kryterium to wartość artystyczna. W jury zasiadają wybitni, doświadczeni twórcy, najlepsi scenarzyści, dobrzy reżyserzy, producenci i chodzi nam o to, żeby zapewnić odpowiedni poziom artystyczny. Naprawdę nikomu nie zależy na tym, żeby zrobić jakiegoś historycznego gniota i jeszcze dodatkowo propagandowego. Zależy nam na tym, żeby to była twórczość wartościowa i merytorycznie, i artystycznie" - podkreślił wicepremier.
"Chodzi nam o to, żebyśmy wszyscy, jako Polska, na tym konkursie zyskali. Państwo ma obowiązek uczestniczyć w czymś takim - stwarzamy warunki, żeby najlepsi twórcy, najlepsi kreatorzy pomysłów scenariuszowych w Polsce mogli zaistnieć. Jestem przekonany, że nawet z tych pomysłów wstępnych, które nie przejdą do drugiego etapu konkursu można coś wyciągnąć. Dodatkowym efektem tego konkursu ma być rozbudzenie rynku" - dodał Gliński.
W jury konkursu pod przewodnictwem scenarzysty Jarosława Sokoła zasiądą: Piotr Gociek – publicysta, scenarzysta, prof. Wojciech Roszkowski – profesor historii, Remigiusz Włast-Matuszak – publicysta, Dariusz Wieromiejczyk – producent filmowy, Mateusz Werner z Narodowego Centrum Kultury, Rafał Wieczyński – reżyser, Piotr Dzięcioł – producent filmowy, Joanna Kos-Krauze – reżyserka oraz Wojciech Tomczyk – scenarzysta, literat.
Joanna Kos-Krauze przyznała, że tematyka konkursu - historia Polski - dla wielu może automatycznie oznaczać upolitycznienie całego przedsięwzięcia. "Tak jednak nie musi być. Jest wiele wspaniałych tematów, takie kino historyczne powinno powstawać, jest to w naszym interesie, żeby powstawały duże produkcje z tysiąca powodów. Zapewniam, że nie będzie wycinania niewygodnych tematów" - powiedziała reżyserka.
"Wierzymy, że polska historia się obroni, że jest wystarczająco nośna, ważna, a z drugiej strony jest dla mnie oczywistością, że bardzo wiele ważnych tematów historycznych nie zostało podjętych, nie zostało sfilmowanych z bardzo różnych powodów, nie tylko finansowo-organizacyjnych" - mówił Gliński. Zapytany o przykład takiego tematu powiedział o polskich kobietach, które po II wojnie światowej pozostały we Lwowie, aby "dawać świadectwo polskości", choć miały możliwość wyjazdu do Polski. Minister podkreślał, że efektem konkursu mogą być nie tylko wielkie produkcje o przełomowych wydarzeniach, ale też kameralne filmy o zwykłych ludziach.
Minister mówił też o polityce historycznej różnych państw - wspomniał o patriotyzmie w amerykańskich filmach, ale też polityce historycznej Niemiec, którą można obserwować w filmach powstających w ostatnich latach. "Produkowane są bardzo popularne seriale wojenne, w których przedstawiane są wątki tych Niemców, którzy kwestionowali politykę Hitlera, a Polacy pokazywani są w nich w sposób haniebny, stereotypowy, jako żydożercy, antysemici. Taka polityka jest polityką bardzo smutną. Powiedziałbym, że to jest wstyd dla państwa niemieckiego robić tego rodzaju produkcje. My nie chcemy być stronniczy. Dlatego podkreślam, że w konkursie podstawową kwestią powinno być ocena poziomu artystycznego i merytorycznego" - dodał minister.
Konkurs scenariuszowy to pierwszy etap produkcji filmu. Nie wiadomo jeszcze czy powstanie jeden czy klika filmów i kto je wyprodukuje. W ministerstwie trwają prace nad wypracowaniem systemu finansowania takich produkcji. Minister Gliński poinformował, że w konkurs i realizację filmu nie będzie zaangażowany Polski Instytut Sztuki Filmowej, więc całe przedsięwzięcie nie będzie konkurencją dla prowadzonych przez Instytut programów.
Najpopularniejszym polskim filmem historycznym pozostają do dziś Krzyżacy - nikt nie potrafi dokładnie policzyć ile osób dokładnie obejrzało film - do 1987 roku w Polsce sprzedano 32 miliony biletów, a drugie tyle widziało film za granicą.