Recenzent "Independenta" uważa, że "Spectre" jest równie dobry co "Skyfall". Nowy film Sama Mendesa przypomina wielbicielom wszystkich poprzednich 23 filmów postaci, pościgi i gadgety z przeszłości. Reżyser trzyma się też tradycyjnej formuły filmowej, unika komputerowej animacji, polega na kaskaderach i prawdziwej akcji na planie. Czysta rozrywka w najlepszym stylu.

Reklama

Grający Bonda już po raz czwarty Daniel Craig przyznał w jednym z ostatnich wywiadów (wywołując spory skandal), że "prędzej podetnie sobie żyły, niż zrobi to jeszcze raz". Dlatego jeden z krytyków pisze, że aktor patrzy często w kamerę, jakby chciał powiedzieć: "jestem już na to za stary". – Bond wrócił i wrócił Daniel Craig w niesamowicie ekscytującej, spektakularnej, niemal operowo delirycznej kolejnej przygodzie agenta 007. Jest ona głosem za przywróceniem robocie wywiadowczej starego, aktywnego i brawurowego stylu – pisze jednak "The Guardian", dając filmowi najwyższe noty.

Autorzy pierwszych recenzji zdradzili tyle, że fabuła pokazuje wątpliwości szefów wywiadu, czy w dobie komputerowych spisków i dronów, Agent 007 nie jest już przeżytkiem? Szczególne wrażenie na zrobiła na nich otwierająca "Spectre", pięciominutowa scena, której akcja rozgrywa się na paradzie na Dzień Zmarłych w Meksyku (według magazynu "Variety" jednak z najlepszych w historii). – To coś zupełnie nowego, zapierające dech w piersiach ujęcia – podkreśla "The Telegraph" i nazywa "być może jednym z najlepszych momentów w historii serii".

Premiera "Spectre w poniedziałek w londyńskim Albert Hallu. Po raz pierwszy film wejdzie jeszcze tego samego dnia na ekrany kin w Wielkiej Brytanii i Irlandii. W Polsce premiera 6. listopada.

Reklama