Do niedawna Matthew McConaughey był znany wyłącznie jako król komedii romantycznych oraz najseksowniejszy żyjący mężczyzna. I oczywiście lider w ilości scen, w których paraduje na ekranie bez koszulki – choć równie często występował na nim w świetnie skrojonych garniturach. Od dwóch lat McConaughey pokazuje, że niezależnie od tego, czy gra epizod, czy rolę pierwszoplanową – nie zapomnicie go po seansie.
Mało znana anegdota o McConaugheyu mówi, że aktor kolekcjonuje wszystkie ubrania, w jakich wystąpił na ekranie. – Mają dla mnie wartość sentymentalną. Kiedy moje dzieci dorosną, będą miały świetne stroje na Halloween. Poza tym, wiem, co robię: wydaje mi się, że te ciuchy osiągną kiedyś ogromną wartość – mówił aktor w 2011 roku. Stringi, w których wystąpił w "Magic Mike'u" Stevena Soderbergha, też zatrzymał. Podobnie jak najstarsze w swojej kolekcji kolorowe spodnie i podkoszulek z Tedem Nugentem. Dokładnie te, w których pojawił się w "Uczniowskiej balandze" (1993) Richarda Linklatera.
– Nie widziałem go w tej roli, jeśli mam być szczery – wyznał potem Linklater, opowiadając o debiucie McConaugheya. – Za dobrze wyglądał, był zbyt poukładany, za grzeczny. Jak miał zagrać kogoś lekko przerażającego, o rozwichrzonej osobowości?
McConaughey pojawił się na castingu ubrany jak na rozmowę kwalifikacyjną: czysty, ogolony, schludny, w koszuli i krawacie. Wyglądał niczym zupełne przeciwieństwo tego, co miał zagrać. Nawet nie próbował nikogo oszukać strojem. Linklater powiedział mu: nie jesteś tym gościem. – Odparłem mu wtedy, że nim nie jestem, ale dobrze go znam. Wooderson to postać, którą wydawał mi się mój starszy brat, gdy był w liceum. Ja miałem 11 lat, on – 17. Był 1980 roku i pojechał z moją mamą odebrać go ze szkoły. Zbliżaliśmy się do celu, kiedy ujrzałem mojego brata palącego w ukryciu na tyłach budynku. Mama go nie zauważyła. Wtedy brat stał się dla mnie najbardziej charyzmatyczną postacią na świecie. Wydawał mi się bardziej charyzmatyczny niż sam James Dean. On kimś takim w rzeczywistości nie był, ale tak go sobie wymyśliłem na podstawie tej jednej sceny. I niesamowicie mnie wtedy ta fantazja porwała – wspominał aktor. Linklater zaufał McConaugheyowi i jego barwnej opowieści. Po pierwszym dniu zdjęciowym rozpisał w scenariuszu postać Woodersona na dłuższą scenę.
Kiedy "Uczniowska balanga" wchodziła na ekrany, Matthew grał w innym "teksańskim" filmie – "Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną: Następne pokolenie" (1994), po czym zwinął manatki do przyczepy i pojechał do Los Angeles. Spał na kanapie u Dona Philipsa castingowca "Uczniowskiej balangi", który wierzył, że właśnie odkrył młodego, obiecującego aktora.
Cały tekst Urszuli Lipińskiej czytaj w serwisie Stopklatka.pl>>