Brittany Murphy zmarła w grudniu 2009 roku w swoim domu w Hollywood. Rzecznik prasowy koronera Los Angeles poinformował, że śmierć 32-letniej aktorki spowodowany został zapaleniem płuc, anemią z niedoboru żelaza oraz zatruciem lekami na receptę. Niespełna pół roku po śmierci Murphy zmarł jej mąż, scenarzysta, reżyser i producent, Simon Monjack. Przyczyny zgonu były zadziwiająco podobne do przyczyn śmierci jego żony – anemia, zapalenie płuc, a ostatecznie zawał. Oboje odczuwali też podobne dolegliwości: zawroty, bóle głowy i ogólne rozbicie.

Reklama

Ojciec Brittany Murphy, Angelo Bertolotti, postanowił zbadać sprawę na własną rękę. Przekazał do ponownego badania próbki włosów, krwi i tkanek swojej córki. Wyniki są zaskakujące – laboranci wykryli w dostarczonych próbkach dużą ilość metali ciężkich, jakie powszechnie występują w trutce na szczury. – Hieny z tabloidów niesprawiedliwie zszargały reputację mojej córki – twierdzi ojciec aktorki. – Nigdy nie była ćpunką, jak regularnie sugerowały gazety. Dziennikarze "Hollywood Reportera" naśmiewali się z Brittany i Simona, kiedy ci utrzymywali, że są obserwowani i że boją się o swoje życie. Nie spocznę, dopóki nie poznam prawdy o ich śmierci.

Jeśli policja uzna, że faktycznie doszło do morderstwa, pierwszą podejrzaną będzie najprawdopodobniej matka Brittany, Sharon, która mieszkała z parą i która ponoć miała romans z Simonem. Po śmierci córki Sharon i Simon nadal mieszkali razem. Ostatni film z udziałem Brittany Murphy to "Something Wicked".