Reklama

Reklama

Reklama
Warszawa

Reklama

Reklama

Historia pewnego upadku. M. Night Shyamalan od "Szóstego zmysłu" do "Wizyty"

12 września 2015, 08:55
Po jednym filmie nazywają mnie geniuszem, po drugim mówią, że o niczym nie mam pojęcia – irytuje się M. Night Shyamalan. Coś w tym jest, bo za każdym razem, kiedy na ekrany kin wchodzi nowa produkcja sygnowana jego nazwiskiem, powraca to samo pytanie. Czy ten urodzony w Indiach, a wychowany w Stanach Zjednoczonych reżyser zrobi jeszcze kiedyś film na miarę "Szóstego zmysłu"? Wielki sukces stał się jednocześnie przekleństwem, bowiem kariera Shyamalana to jeden z najbardziej spektakularnych upadków ostatnich lat. Kolejną już próbą odpowiedzi na to pytanie będzie wchodząca właśnie na ekrany polskich kin "Wizyta".
Po jednym filmie nazywają mnie geniuszem, po drugim mówią, że o niczym nie mam pojęcia – irytuje się M. Night Shyamalan. Coś w tym jest, bo za każdym razem, kiedy na ekrany kin wchodzi nowa produkcja sygnowana jego nazwiskiem, powraca to samo pytanie. Czy ten urodzony w Indiach, a wychowany w Stanach Zjednoczonych reżyser zrobi jeszcze kiedyś film na miarę "Szóstego zmysłu"? Wielki sukces stał się jednocześnie przekleństwem, bowiem kariera Shyamalana to jeden z najbardziej spektakularnych upadków ostatnich lat. Kolejną już próbą odpowiedzi na to pytanie będzie wchodząca właśnie na ekrany polskich kin "Wizyta". / PAP Archiwalny / DyD FotografosGeisler-Fotopress
Na ekrany kin wchodzi nowy film M. Nighta Shyamalana "Wizyta". Powrót do formy czy kolejne rozczarowanie?

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Reklama
Reklama

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Zobacz

Reklama

Reklama
Reklama