Za sukces serialu odpowiada Ryan Murphy, twórca telewizyjnego przeboju "Glee" i kilku innych udanych scenariuszy. Tym razem z wirtuozerskim talentem połączył w "AHS" grozę, seks i smoliście czarny humor. Z katalogów strasznych opowieści wybiera dobrze znane elementy, ale układa je w zupełnie nową całość. Mamy więc rodzinę z problemami – małżeństwo Harmonów na granicy rozwodu plus depresyjna nastolatka – która wprowadza się do stuletniego domu.

Reklama

Mamy mroczną legendę (wszyscy poprzedni właściciele posiadłości umierali w dramatycznych okolicznościach), złowieszczych sąsiadów, zafascynowanych krwią psychopatów i pogłębiający się z odcinka na odcinek klimat zagrożenia. Znacie? No pewnie, a jednak twórcy "American Horror Story" przygotowali parę niespodzianek nawet dla najbardziej zagorzałych fanów kina grozy. Ale nawet widzowie na zaskoczenia odporni docenią perfekcjonizm, z jakim serial został nakręcony. Od doskonale budujących napięcie zdjęć, poprzez świetne klimatyczne dekoracje, po robiące wrażenie efekty specjalne. A osobna pochwała należy się aktorom. Niemal cały show kradnie Jessica Lange – jej rola zasługuje na wszystkie wyróżnienia. Ale równie dobrze spisują się jej ekranowi partnerzy: Connie Britton, Dylan McDermott, Evan Peters, a zwłaszcza młodziutka Taissa Farmiga. A w znaczących epizodach zobaczymy m.in. Zachary'ego Quinto, Milę Kunis, Matta Rossa i Morrisa Chestnuta.

Na koniec brawa dla twórców serialu, którzy postanowili, że nie będą na siłę eksploatować wątków z pierwszego sezonu. Druga seria "American Horror Story" to już zupełnie inna opowieść – jej akcja rozgrywa się w szpitalu dla obłąkanych w latach 60.

AMERICAN HORROR STORY | dystrybucja: Imperial-Cinepix