Wyprodukowany przez Ryana Murphy'ego i Brada Falchuka serial przewyższa klasą większość kinowych horrorów. Nie tylko dlatego, że trzynaście odcinków pozwala rozbudować opowieść i nasycić ją szczegółami. Twórcy "American Horror Story" po prostu doskonale poznali rządzące gatunkiem reguły i potrafią z tej wiedzy korzystać, a każda odsłona serialu to kapitalna wariacja na znane tematy.
Akcja drugiego sezonu – opatrzonego podtytułem "Asylum" i najlepszego z dotychczasowych – rozgrywa się w zakładzie dla obłąkanych, ale autorom udało się wepchnąć do fabuły znacznie więcej. Mamy tu i uprowadzenie przez UFO, i seryjnego zabójcę, i nazistowskiego zbrodniarza ukrywającego się w Ameryce, i demoniczne opętanie...
Ta żonglerka kliszami jest jednak przeprowadzona wzorowo, z wirtuozerską sprawnością. "American Horror Story" jest gatunkowym pastiszem, ale choć bywa bardzo zabawny, nawet na chwilę nie przestaje przecież straszyć.