Catherine Breillat(ur. 1948), karierę reżyserki zaczęła w 1976 roku od ostrego starcia z francuską komisją do spraw cenzury, która wstrzymała dystrybucję jej debiutu „Młoda dziewczyna”. Wcześniej była aktorką – pojawiła się m.in. w epizodzie w „Ostatnim tangu w Paryżu”. Wszystkie jej filmy, choć nagradzane na międzynarodowych festiwalach filmowych, zawsze wzbudzały sprzeciw części widowni. Breillat jako filmowca interesowała przede wszystkim seksualność człowieka – niekiedy pokazywana w poetyce kina porno jak w „Romans X” (1999), gdzie wystąpił gwiazdor kina dla dorosłych Rocco Siffredi, którego zatrudniła też przy „Anatomii piekła” (2003). Ostatnio trochę się „uspokoiła” zarówno „Stara kochanka” (2007), jak i pokazywany na Era Nowe Horyzonty„Sinobrody” (2009) to pozbawione dawnej ekstrawagancji kostiumowe obrazy, których premierom nie towarzyszyła aura skandalu.

Reklama

p

Freud

Studiując bajki podczas przygotowywania mojej wersji „Sinobrodego”, uznałam, że najlepszym kluczem do interpretacji ich jest ten, który zaproponowali wyznawcy teorii Freuda. Poszukiwanie ukrytego znaczenia wydaje mi się najbardziej uprawnione w przypadku tekstów, które mają odnosić się do najgłębszych korzeni psychiki człowieka – czyli bajek właśnie. Przyznam, że kiedy spojrzałam pod kontem psychoanalitycznym na „Sinobrodego”, byłam zszokowana, że to lektura przeznaczona dla bardzo małych dziewczynek – pięcio-, sześciolatek, które podczas lektury przeżywają totalną fascynację postacią Sinobrodego – jakby nie patrzeć pierwszego seryjnego zabójcy w historii. Kolekcjonera zwłok byłych żon! Pokój, w którym bohater wiesza głowy zabitych żon, to tajemny pokój dziewczęcych pragnień – zakazanych przez opresyjna, patriarchalną kulturę, którą symbolizuje Sinobrody. Taka interpretacja jest oczywiście dopisywana najczęściej do francuskiej wersji tej bajki (autorstwa Charlesa Perrault – red.). Niemiecka, napisana przez braci Grimm, nie jest tak freudowska. Francuski autor skupił się na fascynacji dziewczyny starszym mężczyzną, którą podsyca przeczucie, że jej mąż jest seryjnym mordercą. Jest tu rytuał utraty niewinności – czyli barku wiedzy, w postaci przekazania przez Sinobrodego zakrwawionego klucza młodej małżonce. Takim figurom Freud nie mógł się oprzeć. U Niemców wątki rozchodzą się w różne strony – na pierwszym planie nie jest wyłącznie relacja dziewczyny z Sinobrodym.

Reklama
Kat i ofiara

Nie byłabym sobą, gdybym zatrzymała się wyłącznie na powieleniu freudowskiej interpretacji w mojej adaptacji tej bajki. Chciałam do tej poddanej psychoanalitycznej analizie bajki dodać na przykład dialogi podsłuchane u małych dziewczynek, jak ten gdy rozmawiają o małżeństwie – starsza ma romantyczną, oderwaną od rzeczywistości wizję, młodsza, która niedawno podsłuchała słowa takie jak: sperma, homoseksualizm, bierze całą sprawę na rozum. Małe dziewczynki wbrew powszechnej opinii nie są małymi pacynkami, którym można wciskać kity o romantyzmie zamiast seksualności, które można wepchnąć w role słodkich idiotek. To przychodzi po latach indoktrynacji. Jeśli ktoś widział moje filmy, nie muszę mu tego mówić, bo to oczywiste, że mam obsesję na punkcie relacji kata i ofiary, kulturowych wzorców, które powodują, że jedni z nas chcą być ofiarami, innych wychowuje się na katów.



Reklama
Siostra

Nasze relacje wyzwalają we mnie potrzebę opowiadania o relacjach między siostrami w moich filmach. W najnowszym – „Sinobrody” też dopisałam klamrę, która opowiada historię dwóch sióstr czytających tę bajkę – młodsza to ja, starsza to ona. Ona zawsze rozklejała się, kiedy czytałyśmy razem książki, była romantyczna i skłonna do wzruszeń. Specjalnie czytałam jej takie bajki, które doprowadzały ją do płaczu. Różnica między filmem a rzeczywistością polega na tym, że ja jej nie zabiłam. Ale po to jest się filmowcem, by fantazjować. Kiedy jest się drugim dzieckiem, nieuchronnie marzy się o tym, by to pierwsze zniknęło, by poznać smak bycia jedynakiem.

Seks

Moje filmy nie opowiadają o seksie. Seks jest w nich zawsze alegorią czegoś innego. „Anatomia piekła”, która tak bardzo wzburzyła część widzów, dla mnie była opowieścią o Adamie i Ewie – odtworzeniem pierwszej nocy na Ziemi pierwszych ludzi. Bohaterka płaci mężczyźnie, by na nią patrzył, pierwszy raz na nią patrzył. Współczesny człowiek żyje pod presją tego, że jest obserwowany przez innych, obcych ludzi, tymczasem na widok osób bliskich nie potrafi się wystawić. Pokazując relacje seksualne bohaterów, opowiadam wzorce kulturowe pokutujące w naszym społeczeństwie. „Romans X” pokazuje przede wszystkim, że kobiety są kształtowane tak, że nie mogą się powstrzymać przed koniem mężczyzn, którzy są ich katami. Wychowuje się je na masochistki, a ich życie seksualne obwarowuje zakazami, groźbą hańby i degradacji. Zresztą w naszych czasach wcale nie tak łatwo nakręcić film o seksie. Widzowie i aktorzy uwstecznili się pod presją moralnych nacisków opinii publicznej. Do „Anatomii piekła” nie znalazłam ani jednej aktorki, która chciałaby uprawiać przed kamerą seks z Rocco Siffredim.

Reżyser

Zostałam filmowcem z powodu buntu – jako 12-latka zaczęłam oglądać filmy Bergmana i Bunuela. Zafascynowało mnie podejście tych dwóch mężczyzn do seksualności – obwarowane poczuciem winy i religijnymi zakazami protestantyzmu w przypadku pierwszego i katolicyzmu w przypadku drugiego. Pomyślałam, że skoro oni mogą przetwarzać na swój sposób znane im światy zakazów i nakazów, to ja też chcę – chcę móc stworzyć własny świat, który będzie inny niż ten do bólu konwencjonalny realny. Patrząc wstecz, sądzę, że jako reżyser stworzyłam nowy gatunek.