Na gdyńską premierę przyjechał autobus, wypełniony mieszkańcami Domu Aktora Weterana w podwarszawskim Skolimowie. Tam nakręcono większość zdjęć. Reżyser nie oparł się jednak pokusie, by pokazać na ekranie także toruńską starówkę i zabytkowe więzienie-rotundę.

Reklama

Droga do realizacji filmu, nawet jak na polskie warunki, była wyjątkowo wyboista. Jacek Bławut pierwszą wersję scenariusza napisał 11 lat temu, pod wrażeniem wizyty w domu dla emerytowanych artystów sceny w Weimarze. Film miał być kręcony w Niemczech i za niemieckie pieniądze, a główną rolę zarezerwował dla siebie Leon Niemczyk.

Schody zaczęły się, gdy reżyser postanowił zrealizować swój projekt w kraju. Zanim udało się zebrać fundusze, zmarł Niemczyk i kilku innych aktorów z pierwotnej obsady. Zdjęcia udało się zakończyć w grudniu ubiegłego roku, film ma swoją stronę internetową, ale wciąż nie ma dystrybutora. TVP chce go pokazać w odcinkach, wykorzystując fakt, że Bławut nakręcił aż 120 godzin materiału.

Rolę aktora, który wpada na pomysł wystawienia "Fausta" w zakładzie karnym, po Niemczyku przejął Jan Nowicki. I dał prawdziwy popis, co przyszło mu tym łatwiej, że zagrał w gruncie rzeczy samego siebie - zblazowanego gwiazdora. Na podobnej zasadzie pojawiają się na ekranie Beata Tyszkiewicz, Nina Andrycz, Danuta Szaflarska, Irena Kwiatkowska, ksiądz Kazimierz Orzechowski, Roman Kłosowski i nieżyjący już Wieńczysław Gliński.

Reklama

Rezyser żartuje, że marzy by młodzi ludzie po obejrzeniu filmu "Jeszcze nie wieczór" chcieli się od razu zestarzeć. Konferencję prasową w Gdyni zdominował jednak Jan Nowicki. Aktor w swoim stylu wywodził, że zawód aktora jest głupawy i męczący, idealny dla dzieci i starców, a jego koledzy latami udający w serialach lekarzy lub inżynierów to "owady". Nie omieszkał też pochwalić się, że to on wymyslił tytuł filmu.

Można powiedzieć, że opowieści o starych ludziach staja się powoli specjalnością naszej kinematografii. w zeszłym roku w Gdyni święcił tryumfy film "Pora umierać" z Danutą Szaflarską, Gustaw Holoubek stworzył jedną ze swoich największych kreacji w "Księdze wielkich życzeń", hołd aktorom-weteranom złożył Jacek Borcuch, reżyser "TuliPanów". Film Bławuta z marszu dołączył do grona faworytów obecnego festiwalu. Szanse na Złote Lwy maja także "33 sceny z życia" Małgorzaty Szumowskiej, "Rysa" Michała Rosy i "Cztery noce z Anną" Jerzego Skolimowskiego.