Jedni filmowcy przyjechali na festiwal w Gdyni po nagrody, inni - aby zareklamować swoje nowe projekty. Do tych ostatnich należy Andrzej Saramonowicz, który konferencję prasową po pokazie "Lejdis" niemal w całości poświęcił na opowiadanie o "Idealnym facecie dla mojej dziewczyny". Dla obecnej na konferencji Edyty Olszówki miał nagrodę pocieszenia - obiecał jej, że nie będzie musiała brać udziału w castingu do "Lejdis 2", by wystąpić w tym filmie.
"Scenariusz do 'Idealnego faceta' jest najbardziej osobistym i dojrzałym z tych, które dotąd napisałem" - zapewniał Saramonowicz, ubrany w koszulkę z wielkim logo filmu. Bohaterem komedii jest Kostek - kompozytor muzyki sakralnej (Marcin Dorociński), który zakochuje się w Lunie - feministce i lesbijce (Magdalena Boczarska). Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że jego wuj jest księdzem i dyrektorem katolickiej rozgłośni.
W filmie zobaczymy starych znajomych z "Lejdis". Iza Kuna gra kochankę Luny, Magdalena Różczka - byłą narzeczoną Kostka, a jego ultrakatolicką ciotkę - Danuta Stenka. Tomasz Kot wciela się w aktora porno, zaś Krzysztof Globisz - w mężczyznę, który został Polką Roku. Dominika Kluźniak powtórzy rolę redaktor naczelnej "Biby!" Na ekranie pojawią sie także Tomasz Karolak, Daniel Olbrychski, Maria Seweryn, Kinga Preis, Bronisław Wrocławski i Kuba Wojewódzki, który zagra samego siebie.
Magdalena Boczarska musiała przed wyjściem na plan zaliczyc trzymiesięczny, forsowny trening. Jej bohaterka jest bowiem instruktorką krav-magi i weteranką wojny w Iraku. Budżet "Idealnego chłopaka" wynosi prawie 7 milionów złotych, zdjęcia skończą się w październiku. Film nie ma jeszcze dystrybutora, ale jego twórcy chcą, by był rozpowszechniany w w 165 kopiach, co ułatwi sukces kasowy.
Saramonowicz, były dziennikarz, sporą część swego wystąpienia poświęcił naigrywaniu się z recenzentów, ktorzy nie docenili "Lejdis". "Dwu i półmilionowa widownia świadczy, że wygrywamy z nimi walkę. Jesli ktoś uważa naszą publicznośc za głupków, sam sobie wystawia świadectwo" - obwieścił scenarzysta. Jego zdaniem robienie filmów to działalność usługowa, a polski rynek jest łatwo wyczuć. Wystarczy nie nudzic, by mieć widownię. Nawiązując do postaci redaktor naczelnej "Biby!" Saramonowicz zażartował: "jeśli uda nam się wylansowac to pismo, to sami zaczniemy je wydawać i nie zatrudnimy w nim niektórych recenzentów".