Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych

Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.

Anuluj Zobacz stronę
Warszawa

Spermą w widza. Głośne "LOVE" to jeszcze kino artystyczne czy już porno w 3D?

27 sierpnia 2015, 09:00
Krytycy są zgodni w jednym – przy "LOVE" głośne "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to bajeczka dla pensjonarek. W 134 minutowym filmie Gaspara Noégo połowę czasu wypełniają kolejne śmiałe sceny seksu w najróżniejszych układach i to niesymulowanego. Aktorzy bowiem uprawiają seks naprawdę, a operator Benoît Debie pokazuje go tak, jak jeszcze nikt wcześniej – w jednej ze scen obserwujemy stosunek "od środka" z rytmicznie poruszającym się w wąskim tunelu penisem, który w finale eksploduje w widzów strumieniem spermy.
Krytycy są zgodni w jednym – przy "LOVE" głośne "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to bajeczka dla pensjonarek. W 134 minutowym filmie Gaspara Noégo połowę czasu wypełniają kolejne śmiałe sceny seksu w najróżniejszych układach i to niesymulowanego. Aktorzy bowiem uprawiają seks naprawdę, a operator Benoît Debie pokazuje go tak, jak jeszcze nikt wcześniej – w jednej ze scen obserwujemy stosunek "od środka" z rytmicznie poruszającym się w wąskim tunelu penisem, który w finale eksploduje w widzów strumieniem spermy. / Media
Gaspar Noé szokował już w poprzednich filmach – nakręcił przecież najdłuższą w kinie scenę gwałtu ("Nieodwracalne") i stosunek z perspektywy pochwy ("Wkraczając w pustkę"). W "LOVE" idzie jeszcze dalej pokazując długie sceny seksu grupowego i zbliżenie wytrysku ze spermą uderzająca prosto w kamerę i widza, bowiem film zrealizowano w technologii 3D.

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Zobacz