Kiedy kilka miesięcy temu jako juror festiwalu filmów rosyjskich "Sputnik" z trudem musiałem wyłonić zwycięzcę spośród kilkunastu pozycji konkursowych, mój wybór padł właśnie na film Aleksandra Veledinskiego. Okazało się, że pozostali jurorzy myśleli podobnie. Skromny, niskobudżetowy film stosunkowo mało znanego w Polsce reżysera (chociaż wcześniejsze dzieła Veledinskiego – "Żywy" i "Rosyjskie" – bez wątpienia warte są poznania) wygrał wówczas z klasykami, wystawnymi filmami kostiumowymi, biografami. Podobnie było na wielu innych, również międzynarodowych festiwalach.
Siła "Geografa..." wynika nade wszystko z tonacji. Pytania podstawowe o prawo do wolności i cenę, jaką zań płacimy, stykają się z prowokacyjną wręcz dezynwolturą odpowiedzi. Nazywając rzecz filozoficznie, a główny bohater filmu Veledinskiego, Wiktor (wspaniała kreacja Konstantina Chabienskiego, gwiazdy rosyjskiego i coraz częściej hollywoodzkiego kina), uwielbia filozofować: wolność to ucieczka od siebie, ale i do siebie, granice tej dychotomii są zaś rozchwiane, z reguły również pijane, bo "Geograf przepił globus" jest kinem rosyjskim tout court, zarazem jednak tytułem otwierającym zupełnie nowe perspektywy dla tej kinematografii. Mróz i pijacka czkawka, pełny permisywizm i ludowe zabobony.
Wiktor jest biologiem. To człowiek marny, słabeusz i nieudacznik, chociaż dosyć inteligentny. Razem z rodziną trafia na Ural, do Permu, gdzie Azja spotyka się z Europą, rozpoczyna tam pracę geografa, pomimo że jego wiedza na temat przedmiotu jest tylko trochę lepsza od przeciętnej. Jako nauczyciel Wiktor sprawdza się przeciętnie, rozbrykani uczniowie coraz częściej go irytują, ale on, cytując ukochanego Puszkina, podkreśla, że wszystko przetrzyma. Uważa się zresztą za współczesnego świętego.
Film Veledinskiego, adaptacja poczytnej powieści Aleksieja Iwanowa z 2003 roku, jest rozchwiany dramaturgicznie, ale jakimś cudem koherentny. Zbudowany z dwóch integralnych części – paradokumentalnej wręcz opowieści o pracy niesubordynowanego geografa oraz jego domowych problemach, ze zdradą żony na czele, którą przyjmuje z zadziwiającym spokojem, oraz wydłużoną rejestracją kajakowego spływu z udziałem Wiktora i jego klasy. Mieszają się czasy i zdarzenia, alkohol neutralizuje grzechy i występki, a ponad głowami bohaterów unosi się widmowy napis informujący że "szczęście jest bardzo blisko". Jest jednak daleko, to tylko kac.
GEOGRAF PRZEPIŁ GLOBUS | Rosja 2013 | reżyseria: Aleksandr Veledinsky | dystrybucja: Art-House | czas: 120 min