Tytułowa lalka pojawiała się tam co prawda ledwo na trzecim planie, jako eksponat w zbiorach badaczy spraw paranormalnych, ale to wystarczyło, by stała się tematem kolejnego filmu, z którego dowiadujemy się, dlaczego Annabelle przyciąga zło. Niewiele zresztą można powiedzieć, by nie zdradzać szczegółów fabuły, napiszę więc, że lalka trafia w ręce młodego małżeństwa Mii i Johna Gordonów, które wkrótce potem zostaje zaatakowane przez obłąkanych członków satanistycznej sekty. Bohaterowie wychodzą z opresji cało, ale Mia jest przekonana, że od tamtej pory na życiu jej i jej nowonarodzonego dziecka zagraża jakaś za siła.
Gdyby scenariusz "Annabelle" trafił w ręce zdolnego reżysera, być może zamiast drugoligowego horroru mielibyśmy porządny dramat psychologiczny z elementami grozy. Przez pierwszą godzinę film sprawdza się bowiem jako solidnie zrealizowana – i chwilami niepokojąca – metafora rodzicielskich lęków i fobii. Później jednak twórcy za wszelką cenę próbują przekonać widzów, że to wszystko wydarzyło się naprawdę, że na każdego z nas czyhają demony, a "Annabelle" zmienia się w katalog nieudolnie zestawionych zapożyczeń z klasyki: od "Dziecka Rosemary" po "Omen".
ANNABELLE | USA 2014 | reżyseria: John R. Leonetti | dystrybucja: Warner Bros. | czas: 98 min